Translate

poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 15 Co ci odbiło!?.....



  Robert podjechał pod wieżowiec, w którym zamieszkiwała Maja. Wjechał windą na 6 piętro i
 zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mu je wysoka, przemoczona i zdenerwowana brunetka.

- Cześć!
- Hej. Słuchaj… hmm.. walizki postawiłam na łóżku w mojej sypialni bo podłoga jest nadal strasznie mokra. Poczekaj tu. Nie ma sensu żebyś sobie buty przemoczył.
- No coś ty. Nie ma takiej opcji. Nie będę patrzył jak ty walizki dźwigasz.
Wszedł do mieszkania i już mieli wychodzić, gdy z zakupów przyszła sąsiadka z góry.
- Kiedy mi kasę oddasz zdziro!
- Zaraz za raz.. Nie jestem żadną zdzirą i niech sobie pani nie pozwala.!! Ja nie dam sobie wejść na głowę! Co stara babo?! Pomyślałaś, że trafiłaś na jakąś młodą laskę bez rozumu i wyciągniesz z niej kupę kasy?!! O nie, nie.. Nie tędy droga! Ja za nic ci kasy nie będę oddawała.
- Masz przy sobie maszynkę do robienia pieniędzy- spojrzała na Roberta – I masz problem zapłacić mi parę tysięcy.?!
- Czy ty kobieto jesteś normalna!? Nie zamierzam z tobą gadać !
- Hola, hola.. Nie przypominam sobie żebyśmy przeszły na , ty,
-Chodź.- Lewy złapał Maję za rękę- Nie ma sensu.
Ominęli starszą, kłótliwą sąsiadkę i poszli do samochodu Roberta.

~~*~~

  Wysiedliśmy i Robert zaczął dokładnie pokazywać mi swoje mieszkanie. Oprowadził mnie. Jego dom był przepiękny. Wszystko do siebie pasowało. Jedna łazienka była przy drzwiach wejściowych, druga na górze, a trzecia to jego prywatna. Zaprowadził mnie do pokoju gościnnego. Miałam ładne duże i bardzo wygodne łóżko. Na podłodze leżał dywanik w kształcie liska, a obok łóżka była  mała szafka nocna, na której stała śliczna lampa. Lepiej bym tego nie urządziła. Na wprost był duży telewizor i szafka koloru czekoladowego. Zaczęłam się rozpakowywać, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Mogę?
 Robert wychylił się zza drzwi. Trzymał w ręku kubek z gorącą czekoladą.
- Jasne właź.
- I jak ci się podoba.- usiadł na kancie wyrka i podał mi napój
- Masz piękny dom.
- A twój pokój?
- Też jest ok. Bardzo mi się podoba.- uśmiechnęłam się do niego
- To może ja nie będę ci przeszkadzał. Idę do sklepu kupić ci coś?
- Nie dziękuję. Niczego nie potrzebuję. Robert..???
- Tak.
- Dziękuję ci za wszystko.
- Nie ma za co.- podszedł i pocałował mnie w czoło

~~*~~

   Nareszcie skończyłam. Uff… Strasznie dużo miałam tych ciuchów. W życiu bym nie pomyślała, że zajmie mi to aż tyle czasu. No cóż. Trzeba być zawsze na wszystko przygotowanym. Słyszałam jak Robert wchodzi do domu. Już od progu krzyknął ,JESTEM!, . Nic się na to nie odezwałam. Położyłam się na łóżku, założyłam słuchawki i pisałam z Magdą. Wypytywała o Lewego i innych piłkarzy… Nie miałam ochoty rozmawiać z nią na te tematy. Robert to fajny chłopak. Bardzo mi pomógł, ale za każdym razem on dąży do jednego. Teraz to ja chciałam bawić się mężczyznami, ale tak nie potrafię. Przemyślałam wszystkie za i przeciw i doszłam do wniosku, że nie będę się jak dziwka zachowywała. Może kiedyś trafię na tego jednego jedynego. Może on zostanie w moim świecie na dłużej .. Liczę na to z całych sił. Słuchałam mojej ulubionej piosenki, czyli Remady- Higher ground .. Bardzo ją lubię ze względu na jej treść i przesłanie. Trafia do człowieka.. Nawet bardzo. Magda opowiadała mi o wszystkim i o niczym, ale to co powiedziała mi na koniec zupełnie mnie dobiło. Wyznała mi, że chodzi z moim byłym i że on się jej zawsze podobał tylko ja stałam im na drodze do szczęścia. To suka. A ja miałam ją za moją przyjaciółkę. Jak tak można. Niech się tym szczęściem zadławią. Położyłam laptop na łóżku i zeszłam na dół żeby się czegoś napić. W salonie siedział Robert i odbierał e-maile od fanów.

- O! Zeszłaś w końcu.
- Tak. Koleżanka strasznie mnie zdenerwowała i troszeczkę zaschło mi w gardle.
- Woda jest w lodówce, a szklanki znajdziesz w szafce u góry po lewo.
- Aha.. ok..

  Tak jak powiedział. Otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej szklankę, po czym napełniłam ją zimną wodą i relaksowałam się przy stole. Gdy pozmywałam i wytarłam blat, ponieważ woda mi się rozlała sprawdzałam gdzie jest kawa. Tak na przyszłość. Otwierałam po kolei wszystkie szafki i w jednej znalazłam zdjęcie. Zdjęcie, na którym był Robert z Anką. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Dlaczego Lewy tak szybko z nią zerwał. Co ona mu takiego zrobiła. Przecież on nie zrobił tego tylko i wyłącznie dla mnie. To nie możliwe! Zabrałam zdjęcie ze sobą i powędrowałam do salonu.

- Siadaj.- pokazał mi miejsce obok siebie.
- Robert mam do ciebie pytanie.
- No dawaj.
- Dlaczego zostawiłeś Ankę ?
Robert był trochę zmieszany. Spojrzał mi prosto w oczy i
- Przecież wiesz, że zrobiłem to dla ciebie..
- Robert przestań pieprzyć. Dobrze wiesz, że to nieprawda.
Lewy spuścił wzrok. Oparł łokcie o kolana i siedział z głową w dół.
- Nie chcę rozmawiać na ten temat!- wydarł się na mnie i strącił ręką szklankę która stałą z stole – Nie powinno cię to interesować! To jest.. znaczy był mój związek i nikomu nic do tego!
- Dobrze. Spokojnie. Już nie będę pytała. Myślałam, że może chcesz z kimś o tym pogadać czy coś.. Nie musiałeś się od razu tak na mnie wydzierać.
Rzuciłam mu tym zdjęciem w twarz i pobiegłam do siebie. Na rozwiązanie naszej rozmowy nie musiałam długo czekać. Robert wszedł do mnie bez pukania i zaczął mnie nachalnie całować. Wyrwałam mu się i uderzyłam go w twarz.
- Co ci odbiło!?- Patrzyłam na niego
- Nie chcesz tego! Wydawało mi się, że właśnie o to ci chodzi!
- Chyba śnisz! To że raz dałam się pozwać emocjom nie znaczy, że to musi się powtarzać.
- Przeprasza.. Przepraszam,…. – oddalał się powoli i wyszedł z mieszkania

~~*~~

   Jestem już po pierwszej nocy w domu Lewego. Na szczęście Anka dała mi spokój. Robert dzisiaj przy śniadaniu powiedział mi, że wyjechała do Grecji czy gdzieś .. Podobno na zawsze. Przeprosił mnie również za wczoraj, ale ja nie miałam czasu na pogaduszki z nim. Bardzo śpieszyło mi się na uczelnię. Jeszcze te cholerne 3 miesiące i laba. Zabrałam torebkę, założyłam buty i wyszłam z mieszkania żegnając się z Lewym krótkim cześć.
Szłam już w stronę uczelni. Minęło 15 min, a od domu Roberta na uczelnię jest jakieś 20 więc daleko nie miałam. Przypomniało mi się, że zapomniałam bardzo ważnych notatek. Zawróciłam się bo miałam jeszcze chwilę czasu. Byłam już pod domem. Złapałam za klamkę, otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta.
- Maja? Co ty tu robisz? Nie miałaś być na uczelni.
Robert stał w korytarzu z jakąś pół nagą laską. Obściskiwali się, ale na mój widok Lewus odepchnął ją i zaczął zapinać rozporek.
- Yyyyyy… - czułam się strasznie nie zręcznie- Ja tylko..- moje notatki leżały obok tej dziewczyny- ja po to. – zabrałam je i wyszłam z mieszkania.

  Przez całą drogę myślałam o tym co zobaczyłam. Jaki on jest fałszywy. Zerwał z dziewczyną tylko po to żeby móc się zabawiać z innymi? Co jest do cholery. Czy on chce mnie tylko wykorzystać.? Sama już nie wiem co mam o tym myśleć. Moje pytania i tak nie mają sensu. Przecież nikt mi na nie, nie odpowie.

NA DRUGI  DZIEŃ

RANEK

  Obudziły mnie jakieś dziwne hałasy. Przetarłam oczy i wstałam z mojego łóżka. Pokierowałam się prosto do łazienki. Niestety ona była zajęta. Coś dziwnego.
- Robert! Robert! Przecież ty masz swo…
Nie dokończyłam mówić, bo drzwi uderzyły mnie w twarz na wskutek czego upadłam na podłogę.
- Oj! Bardzo cię przepraszam.
- Kim jesteś?- Stała nade mną niska blondynka
- Jestem Simone. Miło mi cię poznać. Robert dużo opowiadał o tobie.
- Tak. Pfff.. To dziwne. A co takiego mówił?
- Że robisz świetne śniadania. Rozumiem, że do łóżka też umiesz je zaserwować?
- Chwila, chwila. Ja czegoś nie rozumiem.
- Ale czego. Chyba Robert wie za co ci płaci.
No to są jakieś żarty! Ze niby ja jestem kim? Gosposią, kurą domową, sprzątaczką? A może wszystkim na raz! Przeginka! Jak on tak może?! Mieszkanie z nim to jednak nie był dobry pomysł.
Po umyciu i przebraniu się zeszłam do kuchni. Zastałam w niej Roberta i tą jego panienkę. Patrzył na mnie takim błagalnym spojrzeniem. Podszedł bliżej i powiedział.
- Majuś proszę cię. Spełnij moją prośbę, a obiecuję ci, że jakoś ci to wynagrodzę.
- Ok. Ale liczę na wysoką rekompensatę.
Odwróciłam się w ich stronę. Podeszłam do stołu i sama nie wierzę  w to co mówiłam i robiłam.
- Na co macie ochotę??
- Ja to bym zjadła….- I zaczęła składać wysokie zamówienie
- A coś do picia??
- Tak. Kawkę poproszę, ale nie za mocną. Musi być świeżo parzona oczywiście.
- Oczywiście.- przychyliłam się do Lewego i wyszeptałam mu na ucho- Słono mi za to zapłacisz
Po zjedzonym śniadaniu włączyłam telewizor i przeglądałam wszystkie kanały po kolei. Robert już odprowadził swoją księżniczkę i właśnie wszedł do domu. Miał z sobą dużą reklamówkę. Przyszedł do mnie i wyciągną z niej wielką bombonierkę.
- HAHHAHAHAH…. Chyba żartujesz. To nie załatwi sprawy. Zrobiłeś ze mnie służkę i myślisz, że polecę na czekoladki?
- A na czekoladki, kwiaty, wino i kolacje, którą sam przygotuję?
- Zastanowię się.
Wyjął zza pleców wielki bukiet czerwonych róż, a z reklamówki wino.
- Proszęęęę…..
- No dobra. Niech ci będzie.
.................................................................................................................
 Dziś jest poniedziałek, a ja witam was z kolejnym rozdziałem :D Mam nadzieję, że wam się podoba :) Jeżeli czytacie to komentujcie :) 

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 14 Not really sure how to feel about it....




ANGELA

   Wczoraj wsiadłam to samochodu Mario i pojechaliśmy prosto na Signal Iduna Park. Nie zakończyło się to jednak tak jak myślałam. Chłopak zaproponował mi chwile po opuszczeniu pojazdu, abyśmy skoczyli do niego na gorącą czekoladę, bo na stadionie było naprawdę zimno, a w dodatku padał deszcz. Zgodziłam się i w kilkanaście minut znaleźliśmy się pod domem państwa Goetze. Od razu przyszły wspomnienia związane z tym miejscem i pierwszą nocą w Dortmundzie. Kto by pomyślał, że zostaniemy... bliskimi przyjaciółmi..Bo wbrew temu co myśli Majka nie jesteśmy parą. Drzwi otworzył nam Felix, bo oczywiście ten geniusz zapomniał klucza. Po wejściu udaliśmy się do kuchni, aby usmażyć coś do jedzenia. Chcieliśmy upiec ciasto.. wyszło z zakalcem. Wyrzuciliśmy je i zrobiliśmy sobie ryż z krewetkami. Oczywiście Mario musiał pochwalić się tym na fejsie i nasze nieudane ciasto dostało dwadzieścia tysięcy lajków... Szybko wskoczyliśmy na górę i włączyliśmy jakiś film na dvd, chyba American Pie. Usiedliśmy na jego łóżku i gadaliśmy. Mario opowiadał mi o swojej karierze sportowca i o tym jak szybko musiał dojrzeć. Przyznam szczerze, że nie bardzo mnie to interesowało... Za to przez to jego ględzenie miałam chwilę czasu, żeby przemyśleć sobie to i owo. Podjęłam decyzję, zagram tę rolę.
Powiedziałam to Goetzemu, a on się ucieszył. Mówił, że będzie mnie wspierał i wg. Zaproponował mi a pro po wspólne wakacje. Co prawda zarzekał się, że on pokryje wszystkie koszty, ale nie dam mu za siebie płacić. Nie znoszę być na czyimś utrzymaniu, no chyba, że rodziców. Z rozmyśleń wyrwała mnie ręka piłkarza, która głaskała moje udo.
- Mario, co ty robisz ?
- A nie widzisz ? Pomyślałem, że skoro już tu razem siedzimy to może...
- Nie. Pamiętasz naszą umowę po wspólnej nocy ? Tylko..
- Przyjaźń. -Dokończył ze smutną miną. - Rozumiem, że nie szukasz stałego związku. Moje miejsce zawsze będzie przy tobie.. Będę czekał, aż się we mnie zakochasz i zmienisz zdanie. -Uśmiechnął się zawadiacko.
- Kochanie, mogę cię zapewnić, że szybko to nie nastąpi.
- A wiesz o tym, że w mediach już nazywają nas parą ? Ostatnio na wywiadzie po meczu pytali mnie jak układa się nasz związek.
- Noo, nie tylko w mediach. Majka i reszta też tak myślą. Trzeba ich wyprowadzić z błędu.
Puściłam mu oczko, a on pocałował mnie w rękę. Czasem sama siebie nie rozumiem. Raz mam wrażenie, że mi się podoba, a za drugim razem widzę w nim tylko i wyłącznie przyjaciela. Nie chcę go zwodzić, bo wiem, że on by chciał ze mną... Stąd pewnie pomysł z tym wspólnym wyjazdem. Ale ja nie potrafię się określić. Boję się, że go zranię. Ten chłopak zabiera mnie wszędzie ze sobą, chce, żebym oglądała go na boisku, chce, żebym go poznała bliżej... a ostatnio nawet jadłam kolację z jego rodzicami. Kilka dni temu rozmawiałam z Reusem. Marco jest na mnie zły za to, że daje mu złudne nadzieje. Jego zdaniem Mario pierwszy raz tak się zaangażował.
Dopóki nie poznał mnie to chodził do knajp i zaliczał chętne panienki, a jeśli już miał jakąś dziewczynę to nie dłużej niż na tydzień.
Gdzieś koło godziny 23, Mario odstawił mnie grzecznie, a raczej grzeczą mnie do domu. Nalegał, żebym została u niego na noc, ale ja wiedziałam, że może się to źle skończyć. Zanim wysiadłam z auta, pocałował mnie w policzek i szepnął do ucha, że beze mnie jego serce przestaje bić. Na tą wiadomość zamarłam. Wyszłam i lekko trzasnełam drzwiami.

RANEK
.
    Po nieogarniętym wieczorze poszłam odwiedzić Majkę, aby zapytać co u niej. Opowiedziałam jej o mojej ciekawej nocy i o propozycji Mario, a ona o Lewym i jego gierkach. Postanowiłyśmy pójść same na imprezę i walić to wszystko.

WIECZÓR 

   Odpicowałyśmy się i poszłyśmy do jakiegoś Dortmundzkiego klubu. Maja założyła beżową kieckę i wysokie szpilki, a ja małą czarną i platformy.
- What the fuck is going on ?
- Dancing, dancing on the floor !
Krzyczałyśmy i tańczyłyśmy do upadłego. To była chyba jedna z moich najlepszych nocy. Chyba zostanę lesbijką. Po kilku ... kilkunastu drinkach trochę nam odbiło i zaczęłyśmy się całować na stole. Wszystkim się to bardzo podobało, a najbardziej.. Hummelsowi, którego ujrzałyśmy w tłumie...

MAJA

   Nie wiem co nas dopadło, ale muszę przyznać, że było to dość przyjemne… Hehheh… Aż strach się bać co będzie później.. Do domu wróciłam, a raczej jakimś cudem przyczłapałam o 3 rano. Ciężko mi było trafić kluczem do zamka, ale po kilkunastu próbach nareszcie mi się udało. Pocieszającym faktem było to, że nie musiałam iść jutro, znaczy dzisiaj na uczelnię. Nie mogłam się doczekać końca roku akademickiego. Kończył się on za pełniutkie 3 miesiące. Jakoś muszę dotrwać. Wlazłam do mieszkania, zdjęłam moje szpilki i położyłam się w  salonie. Rano (czyli o godzinie 14.24 xD) obudził mnie straszliwy ból głowy. Wstałam i pośpiesznie poszłam do kuchni po jakieś tabletki. Zrobiłam sobie kawę, bardzo mocną kawę i usiadłam przed telewizorem całkowicie wyłączając jego dźwięk. Gdy w moim mieszkaniu była zupełna cisza zadzwonił mój telefon. Zerknęłam na wyświetlacz. Dzwonił Marco.
 - Słucham braciszku…
- No hej. Pomyślałem, że wpadnę do ciebie.
- Ale.. Teraz??
- Tak, teraz. A masz jakieś inne plany?
- Nie no dobra.. Chodź już jak musisz.
Na jego przyjście długo nie czekałam. Po upływie 20 min stał już pod drzwiami z winem w ręku.
- Cześć siostrzyczko!
- Cześć.
- A co tak bez entuzjazmu??
- Możesz się tak nie wydzierać? Głowa mi pęka! I zabierz mi z przed nosa tą butelkę… Mam już dość procentów.
- Ok., ok., Już zabieram… Obiło mi się dzisiaj na treningu coś o uszy…
- Co takiego??

TRENING

   Strasznie zziajany i spocony Hummels wbiega pośpiesznie do szatni, gdzie pół nadzy mężczyźni ostro sobie dogryzają. Rozmawiają o , dupach”, ,, furach” i sexie. W sumie nic specjalnego. Gdy Mats wparował w centrum uwagi wszyscy zamilkli.
- Nigdy nie zgadniecie co ja wczoraj widziałem…- Był bardzo podniecony tym faktem
- Co widziałeś? Tylko gadaj szybko, bo Leitner zaczął brnąć w szczegóły..- popędzał go Grosskreutz
- No więc tak.. Poszedłem wczoraj na imprezę wiecie żeby wyrwać jakąś ładną panienkę i co widzę… Duża grupka osób zebrana wokół baru. No to zacząłem się przez nich przeciskać. Patrzę, a tam jakieś dwie laski się całują. Pomyślałem co mi tam. Popatrzę sobie, a jak skończą to pójdę. Ale w życiu nie pomyślałbym, że ja je znam.
- I co w tym takiego…- przerwał mu Lewy
- Daj dokończyć. Nie pomyślałbym, że ja je znam i wy też je znacie.- patrzył się na nich z uśmiechem na ustach
- O NIE!!!- Krzyknął Mario kiwając przecząco głową
- O TAK!! Stary. Co to był za widok! Wiedziałem, że one są szalone, ale że aż TAK.. Pffff…- wypuścił powietrze z ust…

W MIESZKANIU MAI

- A w sumie to nic wielkiego..
- Gadaj!
- Całowałaś się kiedyś z dziewczyną??
- HUMMELS!! – Zgniotłam mandarynkę, którą miałam w ręce i cały sok z niej wylał mi się na spodnie
- No tak. Powiedział nam, że was widział, Ale ty i Angela?? Nie mieści mi się to w głowie. Tak jakoś nie mogę sobie tego poukładać, Moja mała siostrzyczka jest..
- Nie kończ. Jak już to Bi .. I nie jestem mała. Mam już prawie 20 lat, a to wcale nie jest tak mało.
- No już dobrze , dobrze…  Dla mnie zawsze będziesz moją małą siostrzyczką- zaczął czochrać mnie po głowie.
- Aaaaa!!! Wariacie.. – szturchnęłam go lekko w ramię

   Marco siedział u mnie do godziny 21.30. Razem zjedliśmy obiad przygotowany przez niego i kolację, którą dla odmiany zaserwowałam mu ja. Lubiłam pogaduchy z braciszkiem. My zawsze dobrze się rozumieliśmy. Gadał ze mną na temat Lewego i Hummelsa, ale ja nie lubię jak ktoś wpieprza się w moje życie. Wolę swoje sprawy załatwiać po swojemu i tak też mu powiedziałam. Na tym zakończył swój monolog i wyszedł pozostawiając mnie z całym bałaganem do ogarnięcia.
Z samego rana wzięłam prysznic, ubrałam się, zabrałam potrzebne notatki i wyszłam z domu. Miałam na sobie czarne rurki, kremową tunikę i koturny. Zamówiłam sobie taksówkę i ruszyłam prosto na uczelnię. Miałam wykłady gdy zaczął dzwonić mi telefon w torebce. Spojrzałam na ekran. Dzwonił do mnie dozorca. Czego on ode mnie chce?! Wyszłam z sali i dowiedziałam się, że zalałam komuś mieszkanie. Zadzwoniłam po taksówkę i za 15 min byłam już na miejscu.
- Czy pani jest normalna.!!- Moja sąsiadka złapała się pod boki i darła się w niebo głosy
- Ale o co chodzi?- byłam zdezorientowana
- Zalała mi pani całe mieszkanie! Oczywiście pani pokryje całe koszty! Ja nie zamierzam za nic płacić.
   Spojrzałam na dozorcę i weszłam z nim do mojego mieszkanka, w którym woda była po kostki. Wina jak się okazało wcale nie była moja. Jakaś rurka doprowadzająca wodę pękła akurat u mnie.
- Kurwa mać!!- przeklęłam po polsku
- Niech się pani nie denerwuję.
- Jak mam się nie denerwować skoro wyrwałam się z zajęć, które były bardzo ważne, zalało mi się całe moje mieszkanie i jeszcze jakaś kobita karze mi za wszystko zapłacić. Niech mi pan powie ile potrwa naprawa tego i czyszczenie mojego mieszkania..
- Nie chce pani dobijać, ale wydaje mi się, że całość zajmie jakiś miesiąc.
- Miesiąc!! Ocipiał pan z radości !?. Gdzie ja się podzieję przez cały miesiąc!?
Złapałam się za głowę i nie wiedziałam co mam zrobić. Do rodziców przecież nie pojadę, bo nie po to się z nimi kłóciłam żeby teraz do nich wracać. Z Reusem mieszka jakaś laska. Angie ma za małe mieszkanie, więc się nie pomieścimy we dwie. W tamtym momencie zaczęłam przeszukiwać kontakty w komórce i nawinął mi się Lewy. No cóż. Raz kozie śmierć.
- Halloo….??
- Cześć Robert. Przepraszam, że dzwonię i zawracam ci głowę , ale mam sprawę.
- Do usług.
- Zalało mi się mieszkanie. Naprawa tego całego bałaganu potrwa miesiąc. Czy przez ten czas mogę się u ciebie ulokować?? Błagam . Nie mam się do kogo z tym zwrócić, a zostałeś mi już tylko ty i Mats.
- Słuchaj .. Nie ma sprawy. Zaraz będę po ciebie. Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i czekaj na mnie.
- Ok. Dzięki. Ratujesz i tyłek.
.................................................................................................................................
 All along it was a fever
A cold sweat hot-headed believer
I threw my hands in the air I said show me something
He said, if you dare come a little closer


Zakochałam się w tej piosence :** Jakoś tak mi pasuje do mojego opowiadania :) Ok. No to tak :D Mamy już 14 rozdział..... Mam nadzieję, że wam się spodoba :D Komentujcie ! :) Bardzo mi zależy na waszej opinii :) Pozdrawiam :*

 


poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 13 WoW! Super mieszkanko....



Tydzień później
  Angela siedziała wygodnie przed ekranem swojego nowego telewizora. Oglądała  jakiś brazylijski serial. Podczas jednego momentu nawet uroniła łezkę. Poszła na chwilkę do kuchni, zrobiła sobie gorącą czekoladę i poszła dokończyć oglądać perypetie bohaterów. Kładąc kubek z czekoladą na stół zerknęła na wyświetlacz telefonu. Miała 17 nieodebranych połączeń od Mai i 5 sms- ów. Szybko złapała go do ręki i zadzwoniła do przyjaciółki.

Rozmowa Tel.
- Halloooo…??
- No witaj! Co się stało? Czemu tyle razy dzwoniłaś?
- Mam w sumie dwa powody. Od którego mam zacząć?
- Majka!!
- OK.  No więc tak. Przeprowadziłam się, a raczej wyprowadziłam się od rodziców i zapraszam na parapetówkę.
- A po drugie?
- Anka.. wiesz ta chyba była Lewego znów zaczęła mi grozić.
- Co tym razem zrobiła?
- To nie jest rozmowa na telefon. Zapraszam cię do mnie. Jak przyjdziesz to pogadamy.
- Ale ja nie mogę. Umówiłam się z Mario. Będziemy grać w piłkę.
- Ahaa… No ok. To jak będziesz miała dla mnie czas to wpadnij.
- Dobra. Trzymaj się kochana. Musisz być silna. Nie daj się jej stłamsić.
- Dobrze.. Papa.
Angie siedziała jeszcze przez chwile w lekkim osłupieniu. Zastanawiała się czy dobrze zrobiła, że odmówiła Majce. Z drugiej strony mogła tym zaprzepaścić szanse na swój udany związek, ale może Mario by zrozumiał. Mogła by tak gdybać w nieskończoność. Niestety Goetze przerwał jej ten spokój głośnym pukaniem do drzwi.
- No ide, ide… Pali się czy co ?!
- Nie ! Ale za chwile może się zrobić bardzo gorąco.
Złapał dziewczynę za biodra i przyciągną ją do siebie delikatnie całując jej usta. Angela zarzuciła mu ręce na szyję i wplotła palce w jego włosy, a on całował ją coraz bardziej namiętnie. Teraz już nie tylko w usta, ale również w szyję.
- Stop!... Hheheh.. Nie tak szybko mój drogi. Z tego co wiem mieliśmy inne plany na dziś.?!
- A z tego co ja wiem plany zawsze można zmienić.
- Mario nie.. Ja już jestem gotowa. Chodźmy.
- No już dobrze, dobrze… Bierz torbę i zamknij drzwi. Ja będę czekał na ciebie w samochodzie.
~~*~~
MAJA
  Siedziałam sama w moim nowym mieszkaniu. Postanowiłam, że wybiorę się na zakupy i wybiorę sobie meble, bo te które tam były nie nadawały się do użytku. Ubrałam się i już zamykałam drzwi gdy nagle ktoś zakrył mi oczy.
-Aaaaaaaaa!!!!!
-Cicho! To tylko ja!
- Po co tu przyszedłeś?! Mówiłam ci już coś! Jak będę miała z tobą o czym gadać to zadzwonię.
- Tak ,wiem. Czekałem na twój znak cały tydzień.
- A co spodziewałeś się, że napiszę do ciebie już na drugi dzień?? Jesteś żałosnym i zbyt pewnym siebie dupkiem.
- Może i jestem dupkiem, ale zależy mi na tobie. Daj mi 5 min. proszę…
- Nie mogę teraz . Jak widzisz śpieszę się.
- A gdzie się wybierasz??
- Idę do meblowego, a tak w ogóle to skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać?
- Byłem u twoich rodziców. Oni mi wszystko powiedzieli. Soją drogą to bardzo mili ludzie.
- Hhahaha… Jasne!
- To co mogę pójść z tobą??
- Jak masz mi tak marudzić to chodź. Ale jest pewien warunek. Nie będziesz odzywał się do mnie przez całą drogę, chyba że to ja zacznę rozmowę.
- Ok. Jak sobie życzysz.
Szliśmy obok siebie. On cały czas spoglądał na mnie ukradkiem. Nie ukrywam, że mój wzrok również co chwile lądował na jego postawie. Wreszcie dotarliśmy do sklepu. Zaczęłam od przeszukiwania mebli kuchennych.
- Dzień dobry. W czym mogę państwu pomóc?- młody i bardzo przystojny sprzedawca podszedł do nas
- Dzień dobry. Właściwie to się jeszcze rozglądam.
- Polecałbym te.- Wskazał palcem na kremowo- czekoladowe szafki. Rzeczywiście były bardzo ładne i jak najbardziej w moim guście i stylu.
- Są bardzo ładne. A co pan poleca do salonu?
- Meble wybiera się w zależności od tego jaki ma się wielki telewizor. Jeżeli jest on 42 calowe proponowałbym te.
- O! Bardzo fajne. Proszę mi je dopisać do zamówienia.
Przez cały czas rozmawiałam ze sprzedawcą żeby troszeczkę podenerwować Lewandowskiego. On łaził tylko za mną i wsłuchiwał się w naszą rozmowę. Dotarliśmy do alejki, w której  były łóżka do sypialni. Jedno wpadło mi szczególnie w oko. Było fantastyczne.
- Czy mogę..?
- Tak może się pani położyć.- rzuciłam się na nie- Pani chłopak również.- po tym podniosłam lekko głowę do góry i zauważyłam, że Robert śmieje się pod nosem
- Ekhemmmm.. To nie jest mój chłopak.
- Oj przepraszam. Pewnie narzeczony.
- Też pan nie zgadł. Tylko i wyłącznie przyjaciel.- Uśmiechnęłam się zalotnie to sprzedawcy
Zamówienie zostało pomyślnie zrealizowane. Obiecali mi, że jeszcze dzisiaj meble pojawią się pod moim apartamentem. Chciałam żeby moje mieszkanie wyglądało bajecznie. Cały humor dzisiejszego dnia popsuł mi Lewy i ten gość ze sklepu.., Oj przepraszam. Pewnie narzeczony”. Czy my wyglądamy do cholery jak para?? Już sama nie wiem. Bronię się od tego związku rękami, nogami i czym tylko mogę. Nie chcę wchodzić w głęboką wodę i kolejny związek tak szybko. Wiem, że już pierwszy krok mamy za sobą i jakbym się miała przyznać to powiedziałabym, że Lewandowski strasznie mnie podnieca i kręci. Najgorsze jest to, że on jest cholernie dobry w łóżku a całuje doskonale. Jest to w sumie perfekcyjny mężczyzna.  Szkoda, że nie poznałam jeszcze jego wad. Przez cały czas nie odezwałam się do niego. Teraz już wiem. Muszę z nim poważnie pogadać.
- Wejdź.
- Ty naprawdę wpuszczasz mnie do swojego mieszkania.
- Przestań pieprzyć i właź, bo się rozmyślę.
Lewy szybko przeszedł przez próg i staliśmy w korytarzu.
- Nie zdejmuj butów. Usiądź w salonie i czekaj na mnie. Powiedz tylko co chcesz do picia.
- Możesz zrobić kawę.
- Ok. Rozgość się.
~~*~~
  Lewandowski łaził po mieszkaniu Mai. Podszedł do szafki na której stało mnóstwo zdjęć. Były one głównie z dzieciństwa, ale znalazły się również też ze studniówki i z innych imprez  na których Maja bywała ze swoimi znajomymi.
- Masz.- Podała mu gorący czarny napój.- Podobają ci się ??
- Tak. Szczególnie to.- wyciągną zdjęcie małej dziewczynki ubranej w wysokie szpilki i strasznie mocno umalowanej.
- Bawiłam się wtedy, że jestem modelką. Powyciągałam wszystkie ubrania z szafy mamy i chodziłam po domu. Pamiętam też, że zalałam te rzeczy sokiem pomarańczowym. Moja mama nie była z tego powodu zadowolona.
- A to?
- A tutaj moja wyobraźnia się nie kończyła. Hhehe- Maja śmiała się w niebo głosy- Na tym zdjęciu razem z Angelą i naszymi przyjaciółkami lalkami wysyłałyśmy listy do czarodziejek. Nasi rodzice mieli niezły ubaw gdy to czytali.
- Hehhee…
- Nie śmiej się ze mnie i opowiedz coś o swoim dzieciństwie.
- Ja z kolegami na obozie rzucałem w radiowóz jogurtami żeby się dziewczyną przypodobać. Mówię ci jakiego stracha mieliśmy jak nas na posterunek zabrali.
- Nie tylko ty miałeś drobne starcie z policją.
- Nie żartuj … Ty?? Niemożliwe …
- A jednak. Wtargnęłam z grupką znajomych za jakąś zakazaną posesję i tylko ja z koleżanką podeszłyśmy do policjantów bo nasi , bohaterowie, pouciekali ze strachu.
- No to ładnie.. To ty niegrzeczną dziewczynką byłaś..
- Kto powiedział, że byłam!? Może ja nadal nią jestem.
Ich rozmowa przy kawie trwała bardzo długo. Zamiast rozmawiać o tym co było istotne oni zajmowali się zwykłymi pierdołami. Na zegarku widniała już godzina 01.04, ale im to nie przeszkadzało. Później zamiast za kolejną kawę zabrali się za wino i przeglądali stare albumy ze zdjęciami Mai. Opowiadali sobie o czasach szkolnych i o swoich pierwszych związkach. I właśnie wtedy gry ich rozmowa spadła na drugi tor wyjaśniali sobie to i owo.  On zapewniał ją, że Anna nic dla niego nie znaczy, a ona tłumaczyła mu, że z ich związku nic nie wyjdzie. Nie rozumiał dlaczego jest do tego tak pesymistycznie nastawiona i spogląda na to zamiast przez różowe to przez czarne okularu. Dla niego wszystko było takie proste. W jeden dzień zerwałem z Anna , to na drugi  będę z Mają. Ona zaś pojmowała to inaczej. Pomimo to, że poszła z nim do łóżka nie zamierzała być dalej taką łatwą panienką. Niechciała żeby on ją zbył po jednej nocy tylko starał się ją zatrzymać przy sobie na dłuższy okres czasu. Maja miała już za sobą związki bez przyszłości i z każdego wychodziła zraniona. Wiedziała, że Lewy może mieć każdą, że żadna mu się nie oprze. Nie chciała być jego nową zdobyczą tylko dziewczyną, którą będzie kochał zawsze i pomimo wszystko.
- Obiecuję, że cię nie skrzywdzę.- Ujął jej twarz w swoje dłonie
- Obiecanki cacanki, a głupiemu radość. – Wyplątała mu się – Nie Robert. Przykro mi, ale nie…
Zabrał od niej swoje rzeczy i wyszedł z mieszkania ostro trzaskając drzwiami. Miał  bowiem nadzieję, że ten wieczór zakończy się w innych okolicznościach i w innej scenerii.
Podczas ich wcześniejszych pogaduszek, tak koło godziny 21.00 Sprzedawca zadzwonił do niej, ze meble przywiozą jutro z rana. Lewandowski zaoferował swoją pomoc, ale teraz była ona bardzo wątpliwa

RANEK
  Meble zostały mi już dostarczone. Panowie byli na tyle uprzejmi, że mi je poskręcali i zawiesi. Oczywiście mój wspaniały przyjaciel wypiął się na mnie za to, że wczoraj nie chciałam z nim pójść do łóżka. No cóż. Teraz to chociaż wiem jaki jest tak naprawdę. Ale ja się nie dam tak szybko stłamsić. Jak mu na mnie zależy to niech się trochę o mnie postara. Dzisiaj ma wpaść do mnie Angelika. Podobno ma jakąś wspaniałą wiadomość.
Siedziałam na moim nowiutkim narożniku, przed moim nowym telewizorem postawionym na moich wspaniałych nowych szafkach. Hhehehe… Wygląda to wręcz idealnie. Gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko się zerwałam i poszłam je otworzyć. Moim oczom ukazała się przepiękna blondyneczka.
- Cześć wariatko! Wejdź do środka i czuj się jak u siebie.
- WoW! Super mieszkanko.
- Dzisiaj rano mi przywieźli te meble.
-Są zajebiste !
- No dobra. Opowiadaj.- Dosiadłam się do niej stawiając na stole moje ulubione ciasteczka i kawkę.
- Mario zaprosił mnie na wakacje.
- Żartujesz!? Gdzie mielibyście pojechać?
- No właśnie mam się zastanowić. W sumie to powiedział, że pojedziemy tak gdzie ja będę chciała. Mówił też, że cena nie gra roli. Tylko, że ja nie zamierzam być od niego zależna.
- A gdzie byś chciała pojechać?
- Nie wiem. Może na Majorkę albo na Ibizę.. Albo do Turcji..
- No to super. Też mi się marzą takie wakacje. A co do twojej niezależności .. Hmmm ciężka sprawa. Tym bardziej, że są to dość kosztowne wycieczki.
- Wiem. Wiem… Nie chcę mu robić zbytniego kłopotu.. Sama rozumiesz..
- Tak wiem o co ci chodzi, ale ja w tej sprawie nie wiele mogę zrobić. Przed chwilą powiedziałaś, że to on zaprasza cie na te wakacje, więc z zaproszenia skorzystaj i nie miej co do tego żadnych obiekcji.
- Może i masz racje.
- Nie może tylko na pewno. Wiem co mówię. A teraz przyznaj się co robiłaś wczoraj…
- Oj kochana.. Wczoraj to się działy rzeczy nie z tej ziemi…..
 ..............................................................................................................................................
Tadam ! I jest.. trzynastka... Z góry przepraszam, że tak późno, ale cóż siła wyższa.. Pomyślałam sobie, że rozdziały będę wam oddawała co poniedziałek. Teraz mam ferie ( JUPI!! :***) więc będę miała więcej czasu na tworzenie ich.. Pozdrawiam wszystkich czytających to opowiadanie :))) Obiecuję, że będę wchodziła na wasze blogi i postaram się w każdym dodać jakiś komentarz:) 

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 12 Białe czy czerwone ??



MAJA
Niestety nie mogłam zbyt długo siedzieć Angeli na głowie. Zdawałam sobie z tego sprawę, że będę musiała się dzisiaj spotkać z rodzicami. Opuściłam gościnne progi mieszkania Angie i ruszyłam w stronę mojej hawiry. Złapałam za klamkę i już jedną nogą byłam w domu. Zdjęłam buty by przejść przez korytarz niezauważoną. Niestety rodzice czekali na mnie i gdy tylko drzwi się za mną zamknęły oni stali już w korytarzu z nietęgimi minami. Patrzyli się na mnie jakbym była jakąś gówniarą i nic o życiu nie wiedziała. Kazali mi usiąść na sofie w salonie. Ja już wiedziałam co się szykuje. I miałam racje. To była kolejna pouczająca mowa, a raczej kazanie, wygłaszane przez mojego ojca. Ale wszystko zaczęło się od słów:
- Córcia.. Gdzieś ty była- tradycyjnie- Martwiliśmy się o ciebie..
- Tato ja nie mam już 5 lat i musicie się do tego przyzwyczaić.
-Mogłaś chociaż smsa napisać.
- Tak wiem. Ale tego nie zrobiłam.
- No właśnie. Kochanie. Przecież wiesz…- I właśnie wtedy się zaczęło.
W skrócie wyglądało to tak blablabla zboczeńcy grasują…. Blablabla trzeba wracać na noc do domu i tego typu bajery. Miałam dość naszego wspólnego mieszkania. Ojciec to mi nawet kolegów do domu nie pozwala zapraszać. Powiedziałam sobie wtedy dość.
-AAAAAAAA!!!! Przestańcie!! Przestańcie to robić !! Koniec tego, wyprowadzam się !!
- Ale jak? Dlaczego?? Do kąt ty się chcesz wyprowadzić ?
- Nie wiem! Ale mam dość mieszkania z wami. Kupię sobie jakąś kawalerkę i już.
- A skąd na to pieniądze weźmiesz córciu??
- A ty  mi..- przerwał mi
- O nie moja droga! Ja na pewno ci ich nie sprezentuję!
- No to nie! Łaski bez.
Nie wiedziałam co mam w tamtym momencie powiedzieć. Z jednej strony miałam ich po dziurki w nosie, ale z drugie to było  moje jedyne źródło utrzymania. Bez ich pieniędzy mogłam jedynie kostkę na bruku liczyć. Zamknęłam się jeszcze w moim pokoju, wzięłam prysznic, założyłam na siebie morelową sukienkę, uczesałam ładnie włosy, umalowałam się i schodziłam na dół po schodach. W przed pokoju stała moja mama
- Gdzie ty się znowu wybierasz?
- Idę do kolegi.
- O której wrócisz?
- Nie wiem!- wyszłam trzaskając drzwiami
Będąc jeszcze w domu zamówiłam sobie taksówkę. Wsiadłam do nie j i pokierowałam się pod dom Matsa. Stałam przed nim i nie wiedziałam czy zapukać czy raczej nie. Mats mnie ubiegł
- Widziałem taksówkę i zastanawiałem się czemu nie wchodzisz.
- Zamyśliłam się .
- Zapraszam do środka.
Hummels otworzył mi drzwi, a ja zgrabnie przez nie przeszłam. Usiadłam w salinie i czekałam na gospodarza.
- To jak? Na co masz ochotę?
- Na wino.
- Białe czy czerwone?
- Białe . Ja piję tylko białe.
Usiadł obok mnie i wpatrywał się w moje oczy. Podał mi trunek do ręki i odgarnął spadający mi na twarz kosmyk włosów.
- Ślicznie dziś wyglądasz…
- Tylko dziś !?- Zaśmiałam się
- Nie.. Nie to miałem na myśli..
- Nie tłumacz się.
Wszystko zaczęło się tak niewinnie. Głupia gadka, trochę wina i rozpalona do czerwoności dziewczyna.  Obejrzeliśmy jakiś film, a po nim on znów mi się przyglądał. Dotknął mojego kolana, a ja zadrżałam. Dotykał moją nogę, a ja dopijałam resztki wina.
- Strasznie mnie kręcisz i podniecasz wiesz?
- Oj Mats… Trochę wypiłeś, a już ci na mózg padło…
Złapał mnie za szyję i przyciągnął do siebie. Całowaliśmy się tak jakieś 10 min… Później Mats zabrał się za suwak mojej sukienki. Rozpinał mi ją bardzo wolno. Wstaliśmy z kanapy. Hummels położył mnie na stole i ściągnął ze mnie sukienkę. I wtedy poczułam się tak jakbym zdradzała Lewego. Zaczęłam się opierać pieszczotą Mats. Odepchnęłam go i założyłam na siebie kieckę.
- O co chodzi?
- W tym  momencie poczułam się jak dziwka. Nie martw się .. Nie z twojego powodu.. Musisz po prostu coś wiedzieć.
- No to słucham..
- Ja .. yyyy.. Ja z Lewym .. No wiesz? Ja i on.
- Żartujesz?? Przespałaś się z nim.
-Tak.
- Mi się wydawało, że ty do mnie coś czujesz, a ty mnie .. ach.. Nie chce mi się z tobą gadać. Dobrze będzie jak teraz opuścisz moje mieszkanie.
- Ok.- spuściłam głowę i wyszłam na ulicę.
Po tym trochę żenującym spotkaniu z Matsem postanowiłam, że na drugi dzień umówię się z Marco i pojadę z nim na trening żeby wszystko wyjaśnić polubownie i na spokojnie.
RANEK
Otworzyłam oczy. Na zegarku widniała godzina 7.40. Chłopaki zaczynali trening o 8.30. Miałam więc jeszcze trochę czasu. Zeszłam do kuchni, zrobiłam Sabie śniadanie i włączyłam telewizor. Był jakiś program o dorastającej młodzieży. Całkiem fajny. Później poszłam do siebie. Uszykowałam się i czekałam na brata.
- Cześć Marcuś!- pocałowałam go w policzek
- Cześć miśka!
Na miejscu byliśmy w jakieś 15 min. Weszłam na trybuny. Moim oczom ukazała się Angela.
- A co ty tutaj robisz?
-Przyjechałam żeby zobaczyć czy Mario pamięta jeszcze coś z moich lekcji.
-Lekcji!? Hehhe..
- Tak.. Nieistotne. A ty??
- A ja przyjechałam załatwić parę spraw.
- A tak konkretnie?
- Zobaczysz później.
Postanowiłyśmy zejść do chłopaków ponieważ teraz mieli przerwę. Nie wiem czy był to dobry pomysł. Angela przytuliła się do Mario, a podeszłam do Hummelsa.
- Mats. Przepraszam cię za wszystko. Ja nie chciałam robić ci nadziei czy coś w tym sensie. Sama nie wiedziałam, że sprawy się tak potoczą.
- O czym rozmawiacie?- podszedł do nas Lewy obejmując mnie w pasie od tyłu
- O tym, że jesteś skończonym dupkiem i żałosnym kretynem- Mats patrzył na Roberta złowrogim spojrzeniem.
- Stary! O co ci chodzi opanuj się- do rozmowy dołączył się Marco
- Mam się opanować! A tobie nie przeszkadza to, że on przeleciał twoją siostrunię !? Co!?
- Co żeś zrobił!?
- Marco spokojnie. Z tego co wiem by to zrobić potrzebne są dwie osoby. Ogarnijcie się i nie ingerujcie w moje życie. To ja sobie je układam.
- Ale Lewy ma dziewczynę!
- Już nie ma!
- Doprawdy!?- wściekły Mats wyjął pośpiesznie swój telefon- To ciekawe z kim obściskuje się na tej fotografi!? Ze mną!? A może ze swoją matka co!?
- Jak mogłeś!!??- wyplątałam się z objęć Lewandowskiego i pobiegłam w stronę wyjścia
- Maju zaczekaj!
Dogonił mnie. Niestety moja szybkość nie mogła się z nim równać. Złapał mnie za rękaw.
- To nie tak..
- A jak!? Jak do cholery!? Przecież mam oczy i wiem co widzę! Wykorzystałeś mnie! Potraktowałeś jak szmatę! Nie chcę cię znać, puść mnie!
Pobiegłam przed siebie. Byłam cała zapłakana. Kolejny mężczyzna mnie zranił. Bardzo mnie zranił. Co ja mam o tym wszystkim myśleć. Może ja naprawę jestem zwykłą szmata nie wartą uwagi. Jutro miałam mieć kolokwium i już dzisiaj wiem, że wszystko na nim spieprzę.
Tak jak myślała. Kolokwium nie zostało zaliczone. Wszystko źle. Błąd na błędzie. Poprawę mam za dwa miesiące. A jeszcze dziś czeka mnie egzamin z gdy na pianinie. Jak to mówi moja pani profesor ,, Ma być tak jakbyś biegała po łące zbierając kwiatki.. czyli idealnie” tylko, że ja zamiast kwiatków cały czas zbieram kolce. Na szczęście to jako jedyne mi się udało. Wyszło naprawdę znakomicie. Zdałam na 5. Wyszłam na wpół szczęśliwa z uczelni. Przed nią czekał na mnie Lewy oblepiony dookoła kibicami z BVB.
- Maju poczekaj.. Możemy porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
- Błagam. Daj mi 5 min.
Zatrzymałam się i czekałam aż zacznie mówić.
- Tak. Rzeczywiście było tak jak na tym zdjęciu. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
- To po …
- Nie przerywaj mi. Pamiętasz jak przy tobie zadzwoniłem do niej? Od tamtej pory naprawdę już z nią nie jestem. Wczoraj przed treningiem przyszła pod stadion i rozmawialiśmy. Pogodziliśmy się, ale nie tak jak myślisz. Pogodziliśmy się żeby rozstać się w przyjacielskich warunkach.
- hahhahaha.. Robert. Nie rozśmieszaj mnie. Kto normalny godzi się żeby się rozstać?
- Wiem, że może to wyglądać dość dziwnie ale tak było.
- Muszę to sobie jeszcze przemyśleć. Zostaw mnie teraz proszę samą. Jak będę miała ochotę na dalszą część twojej wypowiedzi sama się po nią zgłoszę.
Ledwo zdążyłam odejść, a już dostałam sms-a . Wydawało mi się, ze od Lewego. Jednak nie znałam nadawcy. Szybko domyśliłam się kto to po jego treści.
,, Zostaw go szmato, ba jak  nie to przyrzekam, że tak zniekształcę ci tą twoją buźkę, że cię rodzona matka nie pozna”
.............................................................................................
Za troszeczkę dłuższą nieobecność troszeczkę dłuższy rozdział. :)) Mam nadzieję, że się będzie podobał :) Czekam na wasze opinie :D