MAJA
Niestety nie mogłam zbyt długo siedzieć Angeli na głowie.
Zdawałam sobie z tego sprawę, że będę musiała się dzisiaj spotkać z rodzicami.
Opuściłam gościnne progi mieszkania Angie i ruszyłam w stronę mojej hawiry.
Złapałam za klamkę i już jedną nogą byłam w domu. Zdjęłam buty by przejść przez
korytarz niezauważoną. Niestety rodzice czekali na mnie i gdy tylko drzwi się
za mną zamknęły oni stali już w korytarzu z nietęgimi minami. Patrzyli się na
mnie jakbym była jakąś gówniarą i nic o życiu nie wiedziała. Kazali mi usiąść
na sofie w salonie. Ja już wiedziałam co się szykuje. I miałam racje. To była
kolejna pouczająca mowa, a raczej kazanie, wygłaszane przez mojego ojca. Ale
wszystko zaczęło się od słów:
- Córcia.. Gdzieś ty była- tradycyjnie- Martwiliśmy się o
ciebie..
- Tato ja nie mam już 5 lat i musicie się do tego
przyzwyczaić.
-Mogłaś chociaż smsa napisać.
- Tak wiem. Ale tego nie zrobiłam.
- No właśnie. Kochanie. Przecież wiesz…- I właśnie wtedy się
zaczęło.
W skrócie wyglądało to tak blablabla zboczeńcy grasują…. Blablabla
trzeba wracać na noc do domu i tego typu bajery. Miałam dość naszego wspólnego
mieszkania. Ojciec to mi nawet kolegów do domu nie pozwala zapraszać.
Powiedziałam sobie wtedy dość.
-AAAAAAAA!!!! Przestańcie!! Przestańcie to robić !! Koniec
tego, wyprowadzam się !!
- Ale jak? Dlaczego?? Do kąt ty się chcesz wyprowadzić ?
- Nie wiem! Ale mam dość mieszkania z wami. Kupię sobie
jakąś kawalerkę i już.
- A skąd na to pieniądze weźmiesz córciu??
- A ty mi..- przerwał
mi
- O nie moja droga! Ja na pewno ci ich nie sprezentuję!
- No to nie! Łaski bez.
Nie wiedziałam co mam w tamtym momencie powiedzieć. Z jednej
strony miałam ich po dziurki w nosie, ale z drugie to było moje jedyne źródło utrzymania. Bez ich
pieniędzy mogłam jedynie kostkę na bruku liczyć. Zamknęłam się jeszcze w moim
pokoju, wzięłam prysznic, założyłam na siebie morelową sukienkę, uczesałam
ładnie włosy, umalowałam się i schodziłam na dół po schodach. W przed pokoju
stała moja mama
- Gdzie ty się znowu wybierasz?
- Idę do kolegi.
- O której wrócisz?
- Nie wiem!- wyszłam trzaskając drzwiami
Będąc jeszcze w domu zamówiłam sobie taksówkę. Wsiadłam do
nie j i pokierowałam się pod dom Matsa. Stałam przed nim i nie wiedziałam czy
zapukać czy raczej nie. Mats mnie ubiegł
- Widziałem taksówkę i zastanawiałem się czemu nie
wchodzisz.
- Zamyśliłam się .
- Zapraszam do środka.
Hummels otworzył mi drzwi, a ja zgrabnie przez nie
przeszłam. Usiadłam w salinie i czekałam na gospodarza.
- To jak? Na co masz ochotę?
- Na wino.
- Białe czy czerwone?
- Białe . Ja piję tylko białe.
Usiadł obok mnie i wpatrywał się w moje oczy. Podał mi
trunek do ręki i odgarnął spadający mi na twarz kosmyk włosów.
- Ślicznie dziś wyglądasz…
- Tylko dziś !?- Zaśmiałam się
- Nie.. Nie to miałem na myśli..
- Nie tłumacz się.
Wszystko zaczęło się tak niewinnie. Głupia gadka, trochę
wina i rozpalona do czerwoności dziewczyna. Obejrzeliśmy jakiś film, a po nim on znów mi
się przyglądał. Dotknął mojego kolana, a ja zadrżałam. Dotykał moją nogę, a ja
dopijałam resztki wina.
- Strasznie mnie kręcisz i podniecasz wiesz?
- Oj Mats… Trochę wypiłeś, a już ci na mózg padło…
Złapał mnie za szyję i przyciągnął do siebie. Całowaliśmy
się tak jakieś 10 min… Później Mats zabrał się za suwak mojej sukienki.
Rozpinał mi ją bardzo wolno. Wstaliśmy z kanapy. Hummels położył mnie na stole
i ściągnął ze mnie sukienkę. I wtedy poczułam się tak jakbym zdradzała Lewego.
Zaczęłam się opierać pieszczotą Mats. Odepchnęłam go i założyłam na siebie
kieckę.
- O co chodzi?
- W tym momencie
poczułam się jak dziwka. Nie martw się .. Nie z twojego powodu.. Musisz po
prostu coś wiedzieć.
- No to słucham..
- Ja .. yyyy.. Ja z Lewym .. No wiesz? Ja i on.
- Żartujesz?? Przespałaś się z nim.
-Tak.
- Mi się wydawało, że ty do mnie coś czujesz, a ty mnie ..
ach.. Nie chce mi się z tobą gadać. Dobrze będzie jak teraz opuścisz moje mieszkanie.
- Ok.- spuściłam głowę i wyszłam na ulicę.
Po tym trochę żenującym spotkaniu z Matsem postanowiłam, że
na drugi dzień umówię się z Marco i pojadę z nim na trening żeby wszystko
wyjaśnić polubownie i na spokojnie.
RANEK
Otworzyłam oczy. Na zegarku widniała godzina 7.40. Chłopaki zaczynali trening o 8.30. Miałam więc jeszcze trochę czasu. Zeszłam do kuchni, zrobiłam Sabie śniadanie i włączyłam telewizor. Był jakiś program o dorastającej młodzieży. Całkiem fajny. Później poszłam do siebie. Uszykowałam się i czekałam na brata.
Otworzyłam oczy. Na zegarku widniała godzina 7.40. Chłopaki zaczynali trening o 8.30. Miałam więc jeszcze trochę czasu. Zeszłam do kuchni, zrobiłam Sabie śniadanie i włączyłam telewizor. Był jakiś program o dorastającej młodzieży. Całkiem fajny. Później poszłam do siebie. Uszykowałam się i czekałam na brata.
- Cześć Marcuś!- pocałowałam go w policzek
- Cześć miśka!
Na miejscu byliśmy w jakieś 15 min. Weszłam na trybuny. Moim
oczom ukazała się Angela.
- A co ty tutaj robisz?
-Przyjechałam żeby zobaczyć czy Mario pamięta jeszcze coś z
moich lekcji.
-Lekcji!? Hehhe..
- Tak.. Nieistotne. A ty??
- A ja przyjechałam załatwić parę spraw.
- A tak konkretnie?
- Zobaczysz później.
Postanowiłyśmy zejść do chłopaków ponieważ teraz mieli
przerwę. Nie wiem czy był to dobry pomysł. Angela przytuliła się do Mario, a
podeszłam do Hummelsa.
- Mats. Przepraszam cię za wszystko. Ja nie chciałam robić
ci nadziei czy coś w tym sensie. Sama nie wiedziałam, że sprawy się tak
potoczą.
- O czym rozmawiacie?- podszedł do nas Lewy obejmując mnie w
pasie od tyłu
- O tym, że jesteś skończonym dupkiem i żałosnym kretynem-
Mats patrzył na Roberta złowrogim spojrzeniem.
- Stary! O co ci chodzi opanuj się- do rozmowy dołączył się
Marco
- Mam się opanować! A tobie nie przeszkadza to, że on
przeleciał twoją siostrunię !? Co!?
- Co żeś zrobił!?
- Marco spokojnie. Z tego co wiem by to zrobić potrzebne są
dwie osoby. Ogarnijcie się i nie ingerujcie w moje życie. To ja sobie je
układam.
- Ale Lewy ma dziewczynę!
- Już nie ma!
- Doprawdy!?- wściekły Mats wyjął pośpiesznie swój telefon-
To ciekawe z kim obściskuje się na tej fotografi!? Ze mną!? A może ze swoją
matka co!?
- Jak mogłeś!!??- wyplątałam się z objęć Lewandowskiego i
pobiegłam w stronę wyjścia
- Maju zaczekaj!
Dogonił mnie. Niestety moja szybkość nie mogła się z nim
równać. Złapał mnie za rękaw.
- To nie tak..
- A jak!? Jak do cholery!? Przecież mam oczy i wiem co
widzę! Wykorzystałeś mnie! Potraktowałeś jak szmatę! Nie chcę cię znać, puść
mnie!
Pobiegłam przed siebie. Byłam cała zapłakana. Kolejny
mężczyzna mnie zranił. Bardzo mnie zranił. Co ja mam o tym wszystkim myśleć.
Może ja naprawę jestem zwykłą szmata nie wartą uwagi. Jutro miałam mieć
kolokwium i już dzisiaj wiem, że wszystko na nim spieprzę.
Tak jak myślała. Kolokwium nie zostało zaliczone. Wszystko źle.
Błąd na błędzie. Poprawę mam za dwa miesiące. A jeszcze dziś czeka mnie egzamin
z gdy na pianinie. Jak to mówi moja pani profesor ,, Ma być tak jakbyś biegała
po łące zbierając kwiatki.. czyli idealnie” tylko, że ja zamiast kwiatków cały
czas zbieram kolce. Na szczęście to jako jedyne mi się udało. Wyszło naprawdę
znakomicie. Zdałam na 5. Wyszłam na wpół szczęśliwa z uczelni. Przed nią czekał
na mnie Lewy oblepiony dookoła kibicami z BVB.
- Maju poczekaj.. Możemy porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
- Błagam. Daj mi 5 min.
Zatrzymałam się i czekałam aż zacznie mówić.
- Tak. Rzeczywiście było tak jak na tym zdjęciu. Nie mam nic
na swoje usprawiedliwienie.
- To po …
- Nie przerywaj mi. Pamiętasz jak przy tobie zadzwoniłem do
niej? Od tamtej pory naprawdę już z nią nie jestem. Wczoraj przed treningiem
przyszła pod stadion i rozmawialiśmy. Pogodziliśmy się, ale nie tak jak
myślisz. Pogodziliśmy się żeby rozstać się w przyjacielskich warunkach.
- hahhahaha.. Robert. Nie rozśmieszaj mnie. Kto normalny
godzi się żeby się rozstać?
- Wiem, że może to wyglądać dość dziwnie ale tak było.
- Muszę to sobie jeszcze przemyśleć. Zostaw mnie teraz
proszę samą. Jak będę miała ochotę na dalszą część twojej wypowiedzi sama się
po nią zgłoszę.
Ledwo zdążyłam odejść, a już dostałam sms-a . Wydawało mi się,
ze od Lewego. Jednak nie znałam nadawcy. Szybko domyśliłam się kto to po jego
treści.
,, Zostaw go szmato, ba jak
nie to przyrzekam, że tak zniekształcę ci tą twoją buźkę, że cię rodzona
matka nie pozna”
.............................................................................................
Za troszeczkę dłuższą nieobecność troszeczkę dłuższy rozdział. :)) Mam nadzieję, że się będzie podobał :) Czekam na wasze opinie :D
Super, bardzo fajnie!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :>
Zajebiste masz to opowiadanie ;! Chce się czytać . Zaglądam tu prawie codziennie aby zobaczyć czy przypadkiem czegoś nie dodałaś ; D POzdrawiam i czekam na kolejny rozdział ; ]
OdpowiedzUsuńZnakomity rozdział !!! :* Kocham twoje opowiadanie! :) Wzoruję się na nim. :D Zapraszam do mnie http://aaaasik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńopowiadanie świetne! :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdaział,
mam nadzieję że pojawi się już wkrótce :)
Super:) Świetne opowiadanie:D Czekam na następny rozdział i proszę o informację:)
OdpowiedzUsuńbreakthrouugh.blogspot.com
ps. jeśli masz ochotę zapraszam też do mnie:)
Świetnie piszesz ;*
OdpowiedzUsuńTak jak mówiłaś, zrobiło się za słodko, ale trochę trzeba namieszać :D
Czekam na nexta i pozdrawiam ^.^
swietny rozdział zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://kolllorowe.blogspot.com/
http://nieodporneserce.blogspot.com/
Genialne opowiadanie ; D Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ; ]
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) http://footballforever12.blogspot.com/2013/02/rozdzia-4.html