ROZDZIAŁ 21
ANGELA
Szłam z Mario ulicą. Muszę przyznać, że wyglądaliśmy dość
zabawnie. Dlaczego? Proste pytanie, prosta odpowiedz. Miałam złamany obcas,
więc kuśtykałam. Mario miał całą koszulkę w musztardzie i do tego był nie
ogolony. Pech chciał, że przechodziliśmy przez miasto akurat w godzinach
szczytu, kiedy to ludzie wychodzą do pracy. Na domiar złego złapali nas
dziennikarze i wścibscy paparazzie. Jakiś koleś chciał z Mario przeprowadzić
wywiad, ale mój macho go spławił. Facet miał strasznie śmieszną minę, zupełnie
nie do opisania.
- Z czego się tak śmiejesz?- popatrzył na mnie
- Hahah.. no bo.. i on.. hahah..- Nie mogłam skleić zdania
- Hahhahaha…- I teraz śmialiśmy się razem
W czasie naszej wymiany niepohamowanego śmiechu zadzwonił mi
telefon. Wyjęłam go pośpiesznie z torby
i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła do mnie Majka.
- Słucham.- Powiedziałam pół śmiechem
- No hej. Masz ochotę na spotkanie i ploty?
- Dzisiaj?
- Tak.
- Kurczę nie bardzo mi to pasuje. Dzisiaj po treningu
chłopaków jadę z Mario na plan filmowy.
- Aaaaa… To może też wpadnę na trening i wtedy pogadamy?
- Świetny pomysł. To
o 14.30 przed stadionem ?
-Znakomicie. Będę czekała. Papatki.- i się rozłączyła
Szliśmy w chwili ciszy.
- O czym tak namiętnie myślisz, bo chyba nie o mnie?
- Nie, nie o tobie. O Majce. Miała jakiś taki dziwny głos.
Myślisz, że mogło się coś stać?
- Na pewno nic złego. Lewy wczoraj miał bardzo duże plany
wobec niej.
- Tak? Hmmm… Dawno z nią tak szczerze nie gadałam. W sumie
to od powrotu z Ibizy widziałyśmy się z pięć razy. To wszystko przez ciebie i
Lewusa.- szturchnęłam go
- O nie, nie moja droga. Nie zganiaj tego na nas. To wy nie
macie dla siebie czasu. Ja i Lewy spotykamy się prawie codziennie.
- Ha, ha, ha,! Bardzo śmieszne.
Skończyliśmy rozmowę bo doszliśmy pod mój apartamentowiec.
Zaprosiłam Goetzego do domu. Poszedł się umyć, a ja zrobić coś do jedzenia.
~~*~~
MAJA
Obudziłam się z głową na torsie Roberta. On już dawno nie
spał. Głaskał mnie swoją dłonią po ramieniu. Było mi bardzo przyjemnie.
Podniosłam się z niego i złożyłam czuły pocałunek na jego ciepłych wargach.
- Dzień dobry. Jak się spało?
- Świetnie.- przeciągnęłam się – wczoraj się nieźle
przygotowałeś.
- Byłem pod sala jak grałaś tą piosenkę i postanowiłem
sprawdzić jej znaczenie. Bardzo pasowało mi do tej sytuacji.
- Hehhe..mój poeta.- i znów go pocałowałam- nie chce mi się
wstawać . Która jest godzina?
- 12.17. Mamy jeszcze trochę czasu.
- No chyba raczej nie. Wstawaj miśku.
Zebrałam się pierwsza, znaczy próbowałam się zebrać, bo Lewy
złapał mnie za biodra i nie chciał puścić. Gdy po wielu trudach udało mi się
uciec z jego uścisku poszłam odbyć poranną toaletę. Było to dość trudne
ponieważ nie posiadałam niczego prócz mydła wody i ręcznika. Musiałam odziać
moje wczorajsze ciuchy i wyjść bez makijażu z hotelu. Gdy Robert już się
oporządził poszliśmy oddać klucze do pokoju. Założyłam okularu przeciwsłoneczne
i wyszliśmy. Zostałam podwieziona pod same drzwi. Nie mogliśmy przestać się
żegnać. Wysiadłam z samochodu mojego chłopaka, weszłam do mieszkania i
zadzwoniłam do Angeli. Odebrała za 4 sygnałem. Umówiłam się z nią dzisiaj na
trening. Poszłam się umalować, wziąć
szybki prysznic i przebrać się w świeże ciuchy. Założyłam spodenki, t- Shirt i
białe trampki. Na stadion postanowiłam wybrać się piechotą. PO drodze zaczepiło
mnie kilku fanów Borussi.
-HEJA HEJA HEJA BVB!! LIWI IST DAS BESTE!!
Zaśmiałam się pod nosem i poszłam dalej. Cieszyłam się, że
ma on tutaj swoich fanów. Szło mi się przyjemnie, bo ze słuchawkami na uszach i
w rytm moich ulubionych piosenek. Stanęłam przed stadionem i oczekiwałam na
przyjazd Angeli. Zauważyłam srebrnego mercedesa podjeżdżającego pod bramy i od
razu do niego podeszłam.
- No hej.- przywitałam się
- Siemanko. Mario ja zaraz przyjdę.
-Ok. będę na was czekał.- pocałował ją w policzek i udał się
do wejścia.
- Usiądziemy? Nie będę wchodziła na trybuny.
- Pewnie, chodź.
Zajęłyśmy miejsca na ławeczce.
- Co się stało?
- Nic.
- Majka! Jak to nic!? Przecież widzę, że coś cię dręczy.
Chodzi o Roberta? Co znów zrobił?
- Nic mnie nie dręczy. Nie, nie chodzi o Roberta. I nic mi
nie zrobił.
- No to co jest?
- Studia.
- Co studia!? Majak zacznij mówić składnie i dobitnie!
- Nie zaliczyłam jednego egzaminu i nikomu się do tego nie
przyznałam. Jeżeli nie zdam poprawki to mogę się pożegnać z kolejnym rokiem.
- Jak to!? Przecież mówiłaś, że zdałaś na 5!
- Nie o te egzaminy chodzi!
- No to o jakie!?
- O te które zdawałam prawie miesiąc temu. Poprawkę mam
dzisiaj i strasznie się stresuję.
- Dlaczego nie zdałaś?
- To był okres, w którym Lewy sprowadzał panienki do domu.
Jak oni.. no .. ten tego… To ja nie mogłam się nad niczym skupić. Prawie
wszystkie noce płakałam. Nie zastanawiałam się wtedy nad konsekwencjami.
- Czyli, że to jednak przez niego. Słuchaj. W takim razie
życzę ci szczęścia. Powodzenia kochana. Będę mocno trzymała za ciebie kciuki.
- Ok. To ja już lecę. Powiedz Robertowi, że poszłam na
zakupy czy coś. Wymyśl coś!- powiedziałam na odchodnego
TRENING
- Idziecie na jutrzejszą galę?- trener wszedł do szatni
chłopaków
- Chyba tak.
- Nie ma chyba i nie potrzebnie się was pytam. Wszyscy, bez
wyjątku mają się tam jutro zjawić. Ten kto nie przyjdzie będzie robił 100
dodatkowych kółek, więc raczę się zastanowić. Zrozumiano?
- Tak jest szefie!- Powiedzieli jak w wojsku
Gdy trener wyszedł rozmowa przeszła na inne tematy.
- Mats kogo zabierasz?
- Idę z Cathy.
- CO!?- cała drużyna wybałuszyła gały na tę wieść
- No co się tak gapicie. Pogodziliśmy się. Majka dała mi
kosza, a ja nie zamierzam na nią czekać w nieskończoność.
- I tak byś się nie doczekał.- powiedział Lewy
- Że niby co ty tam mruczysz?
- To co słyszałeś. Majka jest ze mną.
- Co ty pieprzysz ! Ukryta kamera tu jest?
- Nie, nie ma. Nie rób z siebie kretyna Hummels. Oby dwoje
wiemy, że jestem od ciebie w stu procentach lepszy.
- Tak!? Do prawdy!? Ciekawe w czym !?
- We wszystkim.
- Achilles od siedmiu boleści się znalazł. Kto by pomyślał.
Ciebie też kopnęła w dupę, a teraz się chwalisz nie wiadomo czym.
- Może tym, że ze mną poszła do łóżka, a z tobą nie!
- O stary! Przegiąłeś!- Mats podwinął rękawy i zbliżał się
do Roberta
- Chłopaki spokojnie. Dajcie spokój.
- No dalej Mats. Uderz mnie! – nadstawiał się Lewy
- Nie odgrywaj takiego chojraka. Jeszcze się policzymy.
- To miała być groźba? Tak się boję, że aż portkami trzęsę.
- zobaczymy co później powiesz.- powiedział i wyszedł z
szatni
Po zakończonej dyskusji wszyscy zaczęli się ulatniać z
szatni. Na samym końcu wyszedł Robert. Podszedł do auta i zobaczył przebite
opony.
- No to pięknie mnie załatwił- powiedział sam do siebie i zadzwonił
po pomoc
Laweta przyjechała szybko. Lewy pojechał załatwić wszystkie
sprawy związane z naprawą samochodu i opłatą za lawetę. Całość zajęła mu jakieś
4 godziny. Wtedy przypomniało mu się, że był umówiony z Maja na 17 do jej
rodziców. Wyjął telefon i zadzwonił do niej
- Halooo..
- Część skarbie. Nie będę mógł z tobą pojechać do rodziców.
Humm… A co ty płaczesz?
-Nie, nie.. Wydaje ci się..
- Maja mów co się dzieję.
- Nic szczególnego.
- Zaraz u ciebie będę.
-Nie Robert , nie przyjeżdżaj. Chcę teraz zostać sama.
MAJA
Po rozmowie z Angelą poszłam prosto na uczelnię. Weszłam do
sali. Egzaminatorzy patrzyli na mnie jak na idiotkę. Okazało się, że pomyliły
mi się godziny i przyszłam za późno. Zaczęłam ich błagać, ale oni byli
niegięci. Nie chcieli mnie słuchać. Kazali wyjść z Sali i przygotować się do
rozmowy z dziekanem. Wybiegłam z uczelni
i poszłam prosto do mieszkania. Wyjęłam z szafki flaszkę czystej wódki i
zaczęłam pić. Moim celem było upicie się do nieprzytomności. Gdy zaczęłam
spożywać alkohol zadzwonił mi telefon. Dzwonił Robert. Miał tam jakiś problem z
samochodem. Gdy powiedziałam mu, że chce zostać sama i odłożyłam telefon
zadzwoniła moja mama.
- No córciu gdzie jesteście??
- Co!? Jestem w domu, a gdzie mam być!?
- Przecież ty jesteś kompletnie pijana!!
- Co ty gadasz!? Jestem trzeźwa! Rozumiesz!- krzyczałam
- Zaraz tam z ojcem do ciebie przyjedziemy!
- Walcie się! Ja nie potrzebuję ani was, ani nikogo!
- Jak ty się do mnie odzywasz!?
- Tak jak słyszysz! Jestem dorosła i odpowiedzialna!
- Szczególnie teraz. Jesteś taka odpowiedzialna.
- Coś ci nie pasuje! Jak tak to zmień sobie córkę!- po
wypowiedzeniu tych słów podniosłam głowę do góry i zobaczyłam stojącego nade
mną Roberta. Chyba nie wierzył, że tak potrafię. Przy nim zawsze, no prawie
zawsze, byłam grzeczną i miłą dziewczynką. Zakończyłam rozmowę z mamą i
spojrzałam na niego.
- I co się tak gapisz!?- spytałam
- Majka!! Ogarnij się i zostaw to!- wyrwał mi butelkę z ręki-
Jak ty się do rodziców odzywasz!? Co się z tobą dzieje dziewczyno!- jeszcze
nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego. Rzucił na podłogę zakupy i
wymachiwał mi rękoma przed nosem. Po policzkach zaczęły mi płynąć łzy- Powiesz
mi wreszcie co się stało, że musiałaś posunąć się do takiego czynu?
- Przez to, że się bzykałeś z laskami na prawo i lewo , ja
nie zaliczyłam egzaminu i jestem wezwana do dziekana bo pomyliły mi się
godziny! Zadowolony jesteś!- mina mu zbladła. Nie wiedział co ma powiedzieć.-
No dalej! Powiedz coś! Nie masz nic na swoje usprawiedliwienie!?- wyszedł z
mojego mieszkania trzaskając drzwiami.
Gdy rano otworzyłam oczy pamiętałam tylko część wydarzeń z
wczorajszego wieczoru. Lekko mówiąc wpadłam w niezłą furię. Postanowiłam złożyć
Lewandowskiemu poranna wizytę. Zabrałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam
do niego piechotą. Spotkanie z dziekanem miałam wyznaczone na 16.00 wiec do tej
godziny jeszcze sporo mi zostało. Byłam już pod jego domem. Zapukałam do drzwi.
Stanął w nich i przyglądał mi się. Zaczęłam mówić:
- Skarbie bardzo cie przepraszam. Ja wiem, że wczoraj nieźle
dałam ci popalić. Zdaję sobie z tego sprawę. Nie powinnam tak mówić i robić.
Byłam wściekła i pijana. Sam dobrze wesz jak to jest. Do tego doszły te
egzaminy i dzisiejsze moje spotkanie na uczelni. Chciałabym żeby między nami
nic się nie zmieniło. Wpuścisz mnie do środka?
- Czy ty zdajesz sobie wg sprawę z tego co wczoraj
wygadywałaś!? Nazwałaś mnie ALFONSEM! Nie czuję się jak on i nim nie jestem!
Decydując się na nasz związek oby dwoje mieliśmy świadomość naszej przeszłości.
Wkurza mnie to, że mi nie ufasz i masz o mnie takie zdanie.
- Mogę wejść czy
będziesz prawił mi kazanie przy twoich sąsiadach?
- Wejdź- ruchem ręki zaprosił mnie do środka. Stanęłam
naprzeciwko niego i zaczęłam go całować. Niestety nie poszło tak jak po mojej
myśli. Odepchnął mnie lekko i poszedł do salonu.
- Co ci jest! Wcześniej za to dałbyś wiele!
- Tobie się wydaje, że mi zależy tylko na jednym, że chodzi
mi o to by cię wykorzystać? Zastanów się
nad sobą ! Jestem ciekaw czy twoi rodzice usłyszą od ciebie słowo przepraszam! Dali
ci wszystko, a traktujesz ich gorzej niż źle!
- Nie jesteś moim ojcem by mówić mi co mam robić!
- Nie! Ale jestem twoim chłopakiem i zależy mi na twoim
szczęściu. Gdy jesteś przy mnie czuję się spełniony, ale widząc twoją
wczorajszą furię zaczynam się bać.- uśmiechnął się
- To dobrze, czy źle!?
- Zależy kiedy! – i teraz to on mnie pocałował
- To co? Już się nie gniewasz? Najpierw na mnie naskoczyłeś
a teraz to .
- Nie da się na
ciebie długo gniewać. A teraz chodź przedstawisz mi swoich rodziców.
- Co!?
- Jedziemy do nich. Musisz ich przeprosić. Zrób to dla mnie J
ROZDZIAŁ 22
- Pani Szulc?
- Nie. Neumann.
- Ach tak. Dobrze. Proszę usiąść. Pomyliłem się, bo dziś też
byłem umówiony z Panią Szulc.
- Nic nie szkodzi.
- Dobrze. Więc tak. Sprawa troszkę się skomplikowała. Pani
Maju ja bardzo panią przepraszam za to całe zamieszanie.
- Ale jakie zamieszanie?- studentka była bardzo zdziwiona
- Egzaminatorowi pomyliły się indeksy. Do pani wpisał błędną
ocenę. Zwyczajnie panią pomylono.
- No chyba pan żartuje. Tyle co ja się nerwów przez to
najadłam…
- Bardzo mi przykroi jeszcze raz panią przepraszam.
- Dziękuje i do widzenia.
MAJA
Wychodząc z dziekanatu byłam w dużym szoku. Na korytarzu
spotkałam Angelę.
- Co ty tu robisz?
- Cześć. Na potrzeby filmu muszę zawiesić chwilowo studia.
- Aaaa… No tak.
- A ty ?
- Słuchaj. Okazało się, że pomylili mnie z kimś. Z jednej
strony pałam szczęściem i radością, a z drugiej jestem na nich wściekła.
Dobrze, że za namową Roberta byłam dzisiaj przeprosić rodziców.
- Dobra. Później pogadamy. Idę.
- OK.
Po wyjściu z uczelni udałam się prosto do Roberta. Stanęłam
przed drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi . Otworzył je i dziwił się
czemu nie wchodzę do środka. Zawiesiłam mu się na szyli i oplotłam go moimi
nogami. On złapał mnie za pośladki, wciągnął do środka i oparł mnie o ścianę.
Zaczęliśmy się namiętnie całować. Włożyłam mu ręce pod koszulkę.
- Ale masz zimne dłonie..- wydukał
- Z mrozu przyszłam .
- W takim razie chodź. Zrobię ci herbaty.- Herbaty!? To się
już na niego napaliłam, zaczęłam mu ściągać koszulkę, a ten z herbatą
wyskakuje! Poczułam się … No tak dziwnie się poczułam.- Jaką chcesz. Malinową,
owocową, cytry…- I zaczął wymieniać cały swój asortyment. Nie chcę herbaty
głupku! Chcę ciebie!- Namyśliłaś się już ?
- Robert daj spokój.
- Co?
- No daj Se spokój z tą herbatą. Ona mi nie jest do
szczęścia potrzebna.- podeszłam do niego i namiętnie całowałam.
- YKHMMM… To ja włączę telewizor.
Odepchnął mnie od siebie i poszedł do salonu. Nie wiem co
się z nim stało. Przyznaję, że troszeczkę się zmieniłam, ale bez przesady. Nie
jest chyba ze mną aż tak źle. Zdenerwowałam się. Zabrałam sweterek z krzesła i
poszłam do wyjścia. Trzasnęłam za sobą drzwiami i stanęłam przed jego domem.
Byłam ciekawa czy pofatyguje się do mnie czy raczej nie. Było jednak tak jak
się obawiałam. Siedział sobie w domu i nic. Wróciłam do siebie i zrobiłam sobie
sama tą nieszczęsną herbatę. Usiadłam i także włączyłam telewizor. To z
przyzwyczajenia od czasu kiedy mieszkałam z Robertem. Najpierw herbatka, a później
kocyk i dobry film na DVD. Przykryłam się po same uszy i oglądałam jakiś
niemiecki serial. O koło godziny 22.00 zadzwonił mi telefon. Miałam nadzieję,
że to Robert, ale się przeliczyłam. Dzwoniła moja mama żeby zaprosić nas do
siebie na obiad. Chciała bliżej poznać Roberta i te sprawy. Ale ja nie
wiedziałam co mam jej powiedzieć, więc przytaknęłam i opowiedziałam, że
będziemy.
Z samego rańca poszłam do Angeli. Wiedziałam, że ona dzisiaj
zaczyna te swoje przygotowania do filmu. Chciałam ją wesprzeć psychicznie i
spytać ją o radę w sprawie wczorajszego zachowania Lewego. Założyłam na siebie
spódniczkę w koronkę i biały podkoszulek. Do tego dobrałam sobie pod kolor
szpilki i szłam w kierunku wielkich apartamentów.
- Cześć kochana ! – ucałowałam ją w policzek. Wyglądała
cudnie . Miała na sobie miętową sukienkę i beżowe szpilki.
- No hej ! Dawno cię u mnie nie było.
- A no. Ty do mnie też nie zaglądasz.
- Coś się stało? Tak jakoś dziwnie wyglądasz.
- Głowa mnie boli. Po za tym nic ciekawego się u mnie nie
dzieje. Prowadzę szare nudne życie. Czasami jest jakaś odskocznia od tego, ale
w rezultacie i tak wszystko cichnie i koniec bajki.
- Na uczelni mówiłaś coś o rodzicach.- zaprowadziła mnie do
salonu
- Tak. Upiłam się do nieprzytomności i wyzywałam wszystkich
po kolei z Robertem na czele.
- Wściekł się?
- Był zły, ale szybko mu przeszło. Za to teraz nie idzie się
z nim dogadać.
- Co masz na myśli?
- Wiesz.. Jak ci to powiedzieć- Ciężko było mi powiedzieć
jej tak prosto z mostu. Co niby miałam wypalić ,, Mam ochotę na niego, a on
mnie odpycha”. To brzmi tak jakbym była nie warta uwagi.- Zwyczajnie się od
siebie odsunęliśmy.- O tak. Te słowa idealnie opisują moją sytuację
- Ciężko mi będzie ci pomóc.
- Ale ja tego nie oczekuję. Wiem, że masz swoje sprawy
związane z Mario i z filmem. Ja muszę porozmawiać o tym z Lewym, bo inaczej się
nie dowiem co go dręczy. A teraz opowiadaj ty. Jak tam?
- No z tym filmem to jest więcej zachodu niż myślałam.
Słuchaj przez cały czas trwają jakieś przesłuchania i przygotowania. Sama nie
wiem jak określić gatunek tego filmu. Ogólnie rzecz biorąc wpakowałam się w
jakiegoś pornola bez odwrotu. Dobrze, że Maro jest ze mną. Gdy jestem z nim
wszystko wydaje się proste. On dodaje mi otuchy i mnie wspiera we wszystkim.
Dzisiaj na przykład idzie ze mną. Będzie oglądał to wszystko.
- No i fajnie. Bardzo się cieszę, że wam się układa.
Gadałyśmy jeszcze jakieś 2 godziny. Po upływie tego czasu do
mieszkania wparował Goetze i oświadczył, że już czas i pora. Musieli już
jechać. Zaproponowali mi podwózkę, ale ja odmówiłam. Chciałam się przejść i
przemyśleć parę spraw. Pożegnałam się z nimi i ruszyłam w kierunku mojego
mieszkania.
PLAN FILMOWY
ANGELA
Podjechaliśmy z Mario pod wieli plan. Kręciło się tam
mnóstwo ludzi. Jedni przychodzili, drudzy wracali. Nie mogłam się tam w niczym
połapać. Podeszła do mnie wizażystka i zabrała mnie do swojego gabinetu.
Mruczała coś pod nosem, ż e mam ładną cerę i takie tam. Ubrali mnie później w
jakieś ciuchy. Ja naprawdę wyglądałam jak licealista. Uczesali mnie w dwa
kucyki. Miałam być chyba taką cnotką. Albo coś w tym sensie. W każdym bądź
razie na plan zawitał reżyser. Usiadł sobie wygodnie na krześle i darł się
przez megafon
- STARZYŚCI NA MIEJSCA!!!
Boże co za facet. Strasznie zadufany w sobie. Myśli, że
wszystko mu wolno. Szarogęsi się tak jakby był u siebie. Teoretycznie jest, ale to go nie
usprawiedliwia. Zaczęli nagrywać właśnie pierwszą scenę. Troszeczkę się
denerwowałam przed moim wejściem, ale przez cały czas trzymałam za rękę Mario i
to mi dodawało otuchy. Moja akcja
zaczynała się dość niepozornie. Zwyczajne pójście do szkoły młodej atrakcyjnej,
dziewczyny. Z pozoru zwykłej szarej myszki w dwóch kucykach, ale tak naprawdę w
mojej postaci kryje się taki pazur przez nikogo nie odkryty. W dzień z
okularami, w nocy z soczewkami rusza na podryw do ekskluzywnych klubów.
- Szulc ! Wender! Przygotować się!
I koniec sielanki, czas do pracy. Wender, a inaczej John
Wender to mój filmowy partner. Z początku mną pomiata, a później na jednej z
imprez zaczyna mnie obmacywać. Nie wiem jak ja to przełknę. On jest straszny.
Wygląda fatalnie, a jeszcze gorzej u niego z charakterem.
~~*~~
Po 15 minutowej przerwie wróciliśmy na plan. I znów reżyser
zaczyna się wydzierać. Tym razem stanął
na środku i rozłożył do mnie ręce w geście pokazania co robię nie tak. W duchu
sobie myślałam ,, Tak, tak. Pogadaj sobie, a ja i tak zrobię swoje ”.
Na dzisiaj to koniec. Wściekła z podkrążonymi oczami od
nadmiernego oświetlenia wsiadłam do samochody Mario.
- Czemu tak się denerwujesz?- złapał mnie za kolano
- Ten facet mnie … Agggrrrr…
- Tak, wiem skarbie, ale co mu zrobisz. Tak czy tak będziesz
musiała go słuchać. Tutaj twoje dąsy i nerwy nie pomogą.
- Może i masz rację. To co robimy ?
- Lewy dzwonił żebym do niego wpadł pogadać.
- Aaa.. Ok. i tak mi dzisiaj bardzo dużo czasu poświęciłeś.
– pocałowałam go w policzek
- Mam nadzieję na rewanż z twojej strony.
- Co masz na myśli.
- Jutro. Ty, ja i stadion.
- O nie. Mario. Wszystko, ale nie cały dzień na stadionie.
- Przemyślę to jeszcze.
Rozmawialiśmy prawie całą drogę. Już pod koniec leciała w
radiu moja ulubiona piosenka. Od razu zaczęłam ją śpiewać na co Goetzego dopadł
niepohamowany śmiech.
- No co!?
- Pięknie śpiewasz.- śmiał się pod nosem
- Tak, wiem . Uwierz mi, że zdecydowanie lepiej tańczę.
- Dobra, dobra. Wysiadka skarbie, bo się spóźnię.
- Wyganiasz mnie?
- Ależ skądże. Po prostu strasznie mi się śpieszy.
- No dobrze. W takim razie pozdrów ode mnie Roberta i do
zobaczenia jutro na stadionie.- złapałam się za głowe
- Ty to powiedziałaś. Papa.- i odjechał
~~*~~
Po odwiezieniu pod mieszkanie Angeli Mario od razu pojechał
do Lewego. Był bardzo ciekawy dlaczego przyjacielowi zależy na szybkim
spotkaniu z nim. Zaparkował swojego srebrnego mercedesa pod dużym domem i
zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Stanął w nich ewidentnie czymś zmartwiony
Lewandowski.
- Wejdź.
- Stary. Co ci jest.
- Po to cię tu sprowadziłem żeby się wygadać więc siadaj-
wskazał na narożnik w salonie- i powiedz mi co chcesz do picia, bo ja to z
chęcią napiłbym się tequili.
- Aż tak źle.
- Aż tak.
Robert poszedł do kuchni po dwie szklanki do trunku. Usiadł
obok kumpla i zwierzał mu się ze swoich problemów.
- No wyobrażasz to sobie. Teraz to ja nie wiem co mam ze
sobą zrobić.- spuścił głowę
- Mówiłeś już o tym Majce?
- Majce!? Stary przecież… A szkoda gadać. Nie wiem co mam
robić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona cały czas dąży do .. no wiesz.
- A ty?
- No a ja nic.
- Przez to ona może się zacząć czegoś domyślać.
- Ale w tej sytuacji ja nie mogę się z nią kochać.
- Lewy! W czym ci to przeszkadza! No zastanów się!
- Zastanawiałem się nad tym już bardzo długo i doszedłem do
wniosku, że jak na razie nic Mai nie powiem. Przeczekam to. Może to fałszywy
alarm i nie warto się tym przejmować.
- Moim zdaniem nawet najgorsza prawda jest lepsza od
kłamstwa.
- Pewnie masz racje, ale ja nie mogę teraz pogadać o tym z Maja. Chcę najpierw wiedzieć
czy to wszystko jest prawdą. Chcę mieć pewność.
- A jak ona przy tobie jest i wyraźnie tego od ciebie
oczekuje to ty nic.. Tak zupełnie nic? Ja przy mojej Angeli nim nie wytrzymał.
- Szczerze mówiąc jest mi cholernie trudno. Nie wiem ile
jeszcze wytrzymam.
- Możesz na mnie liczyć. Ja jej nic nie powiem. Angie też
się o niczym nie dowie.
- Fajnie, że można na ciebie liczyć. Wydawało mi się, że
będziesz mnie namawiał do tego bym jej wszystko opowiedział.
- Skoro ty uważasz, że nie ma jak na razie takiej potrzeby
to trzymaj się z tym jak najdłużej.
Siedzieli i pili jeden za drugim. Nie zwracali na to która
jest godzina i że jutro z samego rana muszą iść na trening. Upili się do nieprzytomności i usnęli w
salonie ze szklankami w dłoniach.
________________________________________________________________________
Witam was w Poniedziałek Wielkanocny :* Oderwałam się na chwilę od rodzinki i dodaję kolejne dwa rozdziały :) Teraz zaczyna się coś dziać :)) Od kolejnego rozdziału zaczynam pisać z perspektywy Roberta, ponieważ on będzie odgrywał kluczową rolę w tym ,, chaosie" :) Więcej wam nie będę zdradzała :D Mam nadzieję, że da się to czytać :)) Jeżeli czytacie to komentujcie :* <3 Na osłodę dodaję zdjęcie, które strasznie mi się podoba ( chyba nie muszę mówić dlaczego :)) ). Zostało zrobione po meczu Borussia- Stuttgart, które zakończyło się wynikiem 2:1 :) Po golach Piszcza i Lewego :*
Dobra nie będę wam dłużej przynudzać :) Smacznego jajka ! :*
<3
Hahah, ja też uwielbiam zarówno to zdjęcie jak i zresztą tego bloga (ile razy to pisałam?) :D ♥ Faktycznie zaczyna się robić ciekawie (choć nie twierdzę, że tamte rozdziały były nudne.. c;) Wszystko wspaniałe i nie wiem jeszcze jak to wszystko opisać.. Hm, mam nadzieję, że z Lewym nic takiego poważnego.. Już nie mogę doczekać się kolejnego poniedziałku! Bynajmniej pod względem tego, że dodajesz, a nie, że trzeba wrócić codzienności w szkole.. :D Mega wielkie buziakiii! :*
OdpowiedzUsuńświetne :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam to zdjęcie, Marco i Mario najlepsi, mwhahaha ♥
OdpowiedzUsuńBloga również uwielbiam, każdy Twój rozdział jest zajebisty :)
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam :*
Zdjęcie *_*
OdpowiedzUsuńCały dzień czytałam tego bloga i chcę jeszcze ;D Bardzo mi się podoba. Zapraszam do mnie na:
the-meleth.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
Bardzo się cieszę, że ci się podoba :) Miło mi się zrobiło gdy zobaczyłam, że mam nową czytelniczkę :* Dziękuję ci za zaproszenie na twojego bloga :)) Jednak wolałabym widzieć je w zakładce,, Wasze opowiadanka ". Ale z pewnością do ciebie wpadnę <3 Pozdrawiam :)
UsuńŚwietny rozdział,mam nadzieje ze wszystko bd ok
OdpowiedzUsuńRozdziały świetne! Mam tylko nadzieje, że Robertowi nic poważnego nie jest! ♥
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie ;
http://zakochana-na-zaboj-w-robercie.blogspot.com
super rozdział :) dawaj szybko nastepny:)) moze jakas mala podpowiedz co sie dzieje z robertem???
OdpowiedzUsuńNiestety, ale nie mogę tego wyjawić :))
Usuńo Boże ! czy ja wytrzymam tydzień ? umrę z ciekawości ♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, jak i blog :*
czekam z niecierpliwością i całuję *.*
Oj dzieje się,dzieje.! Mam nadzieję ,że nie ma jakiegoś HIV'a czy cóś.xD Hah.! Wiem,że mówię głupoty ale tak to już u mnie bywa.Świetny bloog.:)
OdpowiedzUsuńHeheh... Mogę cię zapewnić, że nie ma HIVa, ani AIDS, ani nic co się z tym wiąże :)) Pozdrawiam :*
Usuńdługo się zastanawiałam nad czytaniem. Ale musze powiedzieć że super.
OdpowiedzUsuńhttp://freedoomcry.blogspot.com/2013/03/rozdzia-2_28.html
a mozna wiedziec kiedy dodasz nastepny rozdział?? :):)super blog :)
OdpowiedzUsuńRozdziały zawsze dodaję w poniedziałki :)) Pozdrawiam :*
UsuńHeeej ;* Świetnie piszesz! Naprawde! ;d Masz talent dziewczyno ♥ Zapraszam do mnie ;
OdpowiedzUsuńhttp://wejlan.blogspot.com/2013/04/za-dwa-dni-wakacje.html
ps. Czekam no nowy rozdział! ;p