Translate

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 5 Angela....



Od czasu rozmowy z Mario moje życie diametralnie się zmieniło. Po pierwsze dlatego, że zaczęłam chodzić  na studia, ponieważ wakacje się skończyły. Po drugie dlatego, że dałam sobie spokój z Lewandowskim. Nie widziałam go już bardzo długi czas.. Ze względu na po trzecie… Gdyż ponieważ nie jeżdżę już z Marco na treningi.  Pytał się mnie wiele razy czy nie mam ochoty, ale ja zazwyczaj mówiłam stanowcze NIE! I koniec. On nic nie rozumiał. Nie mówiłam nikomu o rozmowie mojej i Goetze. Chciałam zostawić jego słowa dla siebie. Właśnie w tym momencie jestem w autobusie i prowadzę bardzo ,, interesującą” rozmowę z jakimś chłopakiem. Podrywa mnie na tanie teksty.. Palant.. Pewnie zastanawiacie się dlaczego w busie, a nie samochodem tatusia.. To jest czwarty punkt mojej listy. Mam się stać bardziej samodzielna.
4 godziny później.
                Zmęczona Maja wyszła z uczelni udała się w kierunku przystanku… Była już blisko.. i nagle zauważyła, że jej bus właśnie odjechał. Biegła za nim i krzyczałam z całej siły. Teraz nie miała już wyboru. Postanowiła się przejść.. Minęła godzina, a ona nie była jeszcze na swoim osiedlu. Postanowiła się przełamać i zadzwoniła do Marco
  • Cześć braciszku.. Możesz po mnie przyjechać.. Ostatni autobus mi uciekł, a ja chyba się zgubiłam.. Błagam cię przyjedź po mnie.
  • Yyyy… Wiesz … No ja teraz nie bardzo mogę.
  • Błagam .. Plossseeeee……
  • Dobra . Załatwię ci jakiś transport. Wyślij mi nazwę ulicy sms-m i czekaj tam.
  • Kocham cię bracie !!- Krzyknęła uradowana
Czekała tylko 15 min. Wpatrywała się w samochody ale żaden nie należał do Reusa. I wtem obok niej zatrzymało się czarne metaliczne audi… Otworzyło się okno, a jej oczom ukazał się Robert.
  • Wskakuj, bo tu nie można parkować.
Maja usiadła wygodnie na miejscu pasażera, zapięła pasy i przyglądała się siedzącemu obok mężczyźnie.
  • Prosiłam Marco o przysługę, a nie ciebie. Ja nie potrzebuję łaski. Sama sobie świetnie daję radę.
  • Właśnie widzę… Wiem, że chodzi ci o moje słowa na treningu. Bardzo cię przepraszam. Ja nie miałem tego na myśli.
  • Jakbyś nie miał to byś nie powiedział.
  • Maju… Posłuchaj mnie. W tedy miałem bardzo kiepski dzień. Moja dziewczyna przyjechała z zawodów i zrobiła mi awanturę. Miałem w głowie tylko to jakby ją przeprosić. Nie chciałem nikogo urazić, a już z pewnością nie ciebie.
  • Nie mam pewności, że mówisz prawdę.
  • A masz ochotę na kawę. Tu za rogiem jest świetna kawiarnia. Co?? Zapraszam …
  • OK.
~~*~~
Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy do takiej małej i przytulnej kawiarenki. Zajęliśmy miejsca  i złożyliśmy zamówienie. Patrzyłam na niego, a raczej w jego piękne oczy.. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. I właśnie wtedy zaczęliśmy się sobie zwierzać.
  • Pewnie uważasz mnie za lalunie, której zależy tylko na kasie i takie tam..
  • Nie, wcale tak nie jest.
  • Ja tam wiem swoje. Sprawa wygląda następująco. Moje życie nie wygląda tak jak wszyscy sobie to wyobrażacie. Miałam dwóch chłopaków jak wcześniej myślałam , wspaniałych chłopaków. Jeden psychol i egoista.. Drugi kobieciarz niesamowity.. Później zaczęłam przygodę z tańcem i poznałam fajnego chłopaka. Jemu zależało tylko na moich pieniądzach. Aż w końcu dotarłam tutaj. Do Dortmundu. Myślałam, że poznam tu nowych znajomych i wszystko się zmieni- Robert przezwał mi mój monolog
  • Ale przecież świat nie kręci się tylko wokół twojej miłości do facetów.
  • Daj mi dokończyć. Wszyscy moi znajomi się ode mnie odsunęli gdy poznałam jednego z moich ,,wspaniałych mężczyzn”. – łzy stanęły mi w oczach- Mam jeszcze dwie przyjaciółki. Mam nadzieję, że prawdziwe. Jedna z nich przyjeżdża do mnie. Też będzie tu studiowała. Ma być za tydzień bo wcześniej  nie mogła przyjechać. Wiesz miała problem z lotem.
  • Jak będziecie miały problem z dojazdem z lotniska to dzwoń po mnie. Z chęcią ci pomogę. A co do twoich znajomych… Nie przejmuj się . Prawdziwi przyjaciele zwykle ukazują się w najgorszych sytuacjach. Wiem sam po sobie.
  • Yyyyy??? Jak to ,,sam po sobie”??
  • Normalnie..- Zaśmiał się – Moi znajomi, czyli chłopaki z drużyny i rodzina nie lubią mojej dziewczyny. Przez nią wiele osób się ode mnie odsunęło. Mam na myśli to, że ci co chcą mnie za kumpla będą przy mnie i nie będą zwracać uwagi na moją laskę.
  • Mam wrażenie, że chcesz mnie na siłę pocieszyć….
  • Nic z tych rzeczy. … I nie denerwuj się na mnie następnym razem. Daj sobie co nie co wytłumaczyć,  a z pewnością we mnie też znajdziesz przyjaciela. Nie zmieniaj się, bo to jest bez sensu. Mi nie musisz niczego udowadniać. Lubię cię taką jaką jesteś.
  • Dzięki!
~~*~~
I od tamtego momentu inaczej  patrzyłam na świat. Nie będę się już zmieniała, Nie dla mnie to wszystko. I tak jak on lubię siebie taką jaką jestem.  Chcę ,, wznowić treningi”. Chcę znów wkręcić się w ich towarzystwo. Marco pewnie bardzo się zdziwi.
                Sprawa wygląda następująco. Siedzę sobie teraz na lotnisku i czekam na przyjazd mojej wariatki. Zaczęłam chodzić na treningi i zbliżyłam się do Lewego na tyle, że zostaliśmy przyjaciółmi. On strasznie chce ,mnie bliżej poznać z jego dziewczyną. Za to ja strasznie tego nie chcę. Wykręcam się  uczelnią i brakiem wolnego czasu. Nie wiem ile jeszcze zdołam się tak wywijać. W końcu pęknę i będę musiała się z nią zmierzyć. Z rozmyśleń wyrwała mnie stojąca nade mną Angela
  • Nooo ….!! Siema, siema……
  • Cześć!!- zawiesiłam się jej na szyi
  • Stęskniłam się za tobą!
  • Ja również…
  • No to co, jedziemy??
  • Z tym będzie mały problem, ponieważ zbuntowałam się  i chciałam pokazać to jaka jestem silna. Przez to zrezygnowałam z auta i jeżdżę komunikacją miejską.
  • Yyyy?? Czyli??
  • Oj dobrze już…. Zadzwonię po kogoś!
Wyjęłam telefon i odruchowo wybrałam numer do Lewego. Nie wiem dlaczego… Może po prostu chciałam skorzystać z jego propozycji…?? W każdym bądź razie teraz nie miałam odwrotu, ponieważ Robert odebrał…
  • Przyjechać po was??
  • Skąd wiedziałeś?
  • Domyśliłem się. Będę za 20 min. Czekajcie na mnie. Jak będę już blisko to zadzwonię.

Ok. Ufff… Sprawa załatwiona… Zawszę jak z nim gadam to się przy tym denerwuję. Przy nikim nie byłam tak spięta jak przy nim. Jest to dość dziwne…. No ale cóż.
Czekałyśmy, czekałyśmy i już…. Auto Roberta poznam wszędzie.  Zdziwił mnie fakt, że on nie był sam. Od strony pasażera wysiadł Mario… Po cholerę on tu przyjechał ?!!
  • Cześć! Robert jestem- Lewy podszedł do Angeli i wyciągnął do niej dłoń- Przyjechałem z Mario bo od razu jedziemy na trening..
  • Aaaa… ok.
[ MARIO]
Stała na przeciwko mnie. Patrzyłem się na nią jak w obrazek. Miała takie piękne długie blond włosy, które powiewały na wietrze. Było chłodno, wiec miała na sobie jeansy, taką sexowną koszulkę i kurteczkę… Kurde ! Rozmarzyłem się! Nie wiem jak to się stało, ale osłupiałem. Ona stała się moim wyzwaniem. Podszedłem   do niej i się przywitałem, Odwzajemniła mój gest. Poczułem się jak 5-cio latek, który dostał lizaczka….. i koniec marzeń…. Bo wtrącił się Lewy
  • Halo…  Żyjesz??
  • Tak, tak…
  • Wsiadaj bo się spóźnimy …
..............................................................................................................................
Dobra:) I jest już 5... Od dzisiaj piszę z przyjaciółką ... Troszkę się pozmienia i z pewnością namiesza :))) Czytajcie i komentujcie :D


3 komentarze: